„Fakt” rozmawiał z panią Dorotą, mamą koleżanki dziewięciolatki, która padła ofiarą próby porwania w Szczecinie. Kobieta opisała szczegóły zajścia, przedstawiając sposób działania porywacza.

Z relacji pani Doroty wynika, że tuż przed uprowadzeniem dziewczynka robiła zakupy w pobliskim sklepie. Gdy wracała do domu, mijała plac, na którym stało kilka pojazdów. Tam doszło do porwania. Sprawca miał udawać, że naprawia swój samochód, a następnie, gdy dziewięciolatka przechodziła obok, wciągnąć ją siłą do auta, nakryć kocem i wywieźć. Gdy porywacz zatrzymał pojazd w okolicy ulic Zagórskiego i Ogrodniczej, dziewczynka zdołała uciec i zadzwonić do rodziców.

Pani Dorota powiedziała w rozmowie z „Faktem”, że to zdarzenie wywołało strach wśród lokalnej społeczności. – Wcześniej córka chodziła sama do koleżanek, tu niedaleko. Teraz wszędzie ją odprowadzam. Inne matki robią tak samo. Ten, kto to zrobił, powinien ponieść srogą karę. Nie może być tak, że ktoś porywa dziecko z ulicy – stwierdziła kobieta.

Do próby porwania doszło 14 marca. Dzień później informację o zdarzeniu opublikowano na facebookowym profilu Rady Osiedla Bukowo. Jak opowiedziała kobieta, chwilę przez dramatem 9-latka robiła zakupy w w sklepie nieopodal swojego domu. Gdy wracała, mijała plac między budynkami, na którym stało kilka samochodów. To właśnie tam miał zaczaić się na swoją ofiarę porywacz. Z relacji pani Doroty wynika, że mężczyzna udawał, że naprawia swoje auto, a gdy dziewczynka go mijała, miał siłą wciągnąć ją do pojazdu, narzucić na nią koc i wywieźć. Porywacz miał następnie krążyć chwilę po okolicy, a w końcu zatrzymać się w okolicy ulic Zagórskiego i Ogrodniczej w Szczecinie, gdzie 9-latce udało się uciec i zadzwonić do rodziców.

17 marca zorganizowano konferencję prasową, podczas której Prokuratura Okręgowa w Szczecinie poinformowała, że sprawca został zatrzymany. Usłyszał zarzut uprowadzenia osoby małoletniej. Mężczyzna przyznał się do zarzucanego mu czynu i złożył wyjaśnienia. Więcej szczegółów na temat zdarzenia prokuratorzy jak dotąd nie ujawnili. Zatrzymanemu mężczyźnie grozi kara od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.