Rosyjska agresja i wojna w Ukrainie pociągnęła za sobą daleko idące konsekwencje odczuwalne w światowej gospodarcze i przemyśle. Odpowiedzią Rosji na kolejne sankcje może być użycie gazowego szantażu, czyli zakręcenia kurka z gazem płynącym do krajów Europy. W obliczu ryzyka powraca dyskusja na temat gazociągu Baltic Pipe, które jest szansą na pełne uniezależnienie się Polski od rosyjskiego gazu.

Wojna może pociągnąć za sobą kryzys energetyczny spowodowany uzależnieniem krajów Europy od gazu płynącego przez rosyjskie rurociągi. W obliczu nałożenia embarga przez Rosję najbardziej ucierpią kraje takie jak Macedonia Północna, Bośnia i Hercegowina, Mołdawia, Finlandia, Litwa, Bułgaria, a także Niemcy czy Włochy. Na liście znajdzie się także Polska, która w 2020 r. połowę dostępnego gazu importowała z Rosji.

Co w przypadku, w którym gaz ze Wschodu zostanie zakręcony? Wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin uspokaja, że Polska jest przygotowana na odcięcie dostaw gazu od Rosji. Przypomina również, że polskie rezerwy gazu, które mają pomóc w sytuacjach kryzysowych, są zapełnione w 80-90 proc. Jak podała w styczniu br. Gazeta Prawna, wiceminister aktywów państwowych Maciej Małecki wskazał, że Polska jest lepiej przygotowana niż np. Niemcy, których magazyn gazu jest zapełniony tylko w połowie.

Wojna w Ukrainie obnażyła toczącą się od lat wojnę energetyczną. Pieniądze pompowane do Rosji za gaz finansują wydatki militarne Kremla. Zdaniem think tanku Forum Energii Polsce wystarczy kilka miesięcy, aby odejść całkowicie od importu rosyjskiego gazu. Taki plan jest w trakcie realizacji. Z początkiem lutego prezes PGNiG Paweł Majewski oświadczył, że Polska nie planuje zawierania nowego długoterminowego kontraktu z Gazpromem. Elementem dającym Polsce bezpieczeństwo są inwestycje takie jak Terminal LNG oraz system gazociągów Baltic Pipe, łączących Norwegię, Danię oraz Polskę.

Gazociąg Baltic Pipe to strategiczny projekt, który ma na celu utworzenie nowego korytarza dostaw gazu ziemnego ze złóż norweskich do Polski oraz Danii. Realizowany jest we współpracy polskiego operatora systemu przesyłowego gazu Gaz-System i duńskiego operatora systemu przesyłowego gazu i energii Energinet. Plany nad inwestycją sięgają 2013 roku. W 2016 roku pozytywnie rozpatrzono studium wykonalności. Decyzje inwestycyjne o zrealizowaniu projektu zostały podjęte przez GGaz-System i Energinet w 2018 roku. W 2020 rozpoczęto prace budowlane. Szacunkowa długość gazociągu to ok. 274 km.

Głównym celem i założeniem inwestycji Baltic Pipe jest zawiązanie sojuszu energetycznego państw członkowskich Unii Europejskiej. Możliwość dostępu do nowych źródeł dostaw gazu znacząco wzmocni bezpieczeństwo energetyczne Polski, Danii oraz innych krajów basenu Morza Bałtyckiego. Baltic Pipe umożliwi zwiększenie wymiany handlowej i wzrost konkurencyjności, dlatego wiec jest to kluczowa inwestycja w kontekście uniezależnienia się od dostaw gazu z Rosji.

Mimo chwilowego wstrzymania prac uruchomienie przesyłu gazu może nastąpić już 1 października 2022 r., czyli tak jak planowano. Początkowa przepustowość będzie wynosiła ok. 2-3 mld m sześc. w ujęciu rocznym, jednak docelowo, czyli od początku 2023 roku, system ma pozwolić na przepustowość 10 mld m sześc. rocznie. Zdaniem Forum Energii jest to tyle, ile obecnie co roku kupujemy od Gazpromu. Jeśli napięte terminy pozostaną dotrzymane, a rurociągiem popłynie do Polski gaz z Norwegii, będziemy mogli uniezależnić się od rosyjskiego gazu już w 2023 roku.