Szok i niedowierzanie, tak najkrócej obrazują nasi rozmówcy to, do czego miało dojść w piątek w Golczewie. Czy dwójka do niedawna zaciekłych wrogów – Jadwiga Adamowicz i Andrzej Danieluk – doszli do porozumienia? Choć Burmistrz Golczewa mówi, że nie ma to znaczenia, a kandydatka PiS zaprzecza jakoby udzielała jemu jakiegokolwiek poparcia, to wiele wskazuje, że do jakichś rozmów pomiędzy PiS a Burmistrzem musiało dojść.

To był gorący piątek w Golczewie. W jednej z nieruchomości położonej nieopodal fontanny, doszło do spotkania kilku osób startujących z listy PiS w ostatnich wyborach, kandydatki na burmistrza tej partii (nie weszła do drugiej tury) oraz Krzysztofa Marciniaka powiatowego pełnomocnika PiS.

„Głos na Burmistrza Danieluka, będzie głosem oddanym na Jadwigę Adamowicz”

Piątkowe spotkanie miało dość burzliwy charakter. Plotki o różnych prowadzonych rozmowach krążyły w Golczewie od kilku dni. Część osób, z którymi udało się nam porozmawiać nie ukrywało swojego oburzenia faktem podjęcia jakichkolwiek negocjacji.

Mieliśmy nie identyfikować się w tych wyborach z Burmistrzem, a to, co się wydarzyło było trochę jakby zaprzeczeniem pewnych ustaleń. Pani Adamowicz poprosiła o spotkanie, koniecznie w piątek z wszystkimi. Część osób przyszła bardzo wzburzona tym, co usłyszała. Na spotkaniu pojawił się Pan Marciniak. Pełnomocnik oznajmił nam, że dostał pozwolenie od posła Dobrzyńskiego do zawierania różnych koalicji w imieniu Prawa i Sprawiedliwości. To nigdy nie było poddawane pod dyskusję. Oznajmiono nam, że odbyły się rozmowy z Burmistrzem, który przyznał że jest chory i ma problem, ale udaje się na 7 – tygodniowe leczenie lub urlop. Pani Adamowicz miałaby dostać wszelkie pełnomocnictwa, w zakresie dysponowania kompetencjami Burmistrza, jako jego zastępca od poniedziałku. Gdyby to faktycznie doszło do skutku, to głos oddany na Andrzeja Danieluka, będzie głosem oddanym na Jadwigę Adamowicz. Tak mówiono nam na spotkaniumówi nasz rozmówca.

Kilka osób nie przebierając w słowach opuściło spotkanie. Postanowiliśmy więc o nie zapytać Krzysztofa Marciniaka, pełnomocnika PiS w powiecie. Ten od razu próbował odsyłać nas do Jadwigi Adamowicz.

Prowadziłem rozmowy, jednak ustalenia dotyczyły Pani Adamowicz a nie mnie, czyli Prawa i Sprawiedliwości. Rozmawialiśmy z Burmistrzem Golczewa o różnych możliwościach. Nie znam osobistych ustaleń pomiędzy Andrzejem Danielukiem a Jadwigą Adamowicz – tłumaczy pełnomocnik Prawa i Sprawiedliwości.

Burmistrz krótko: „Nie ma to żadnego znaczenia”

Skontaktowaliśmy się także z Burmistrzem Golczewa, aby dowiedzieć się czy do spotkania i rozmów faktycznie doszło. Andrzej Danieluk w rozmowie z naszą redakcją nie odpowiedział na pytanie. Stwierdził jedynie, że nie ma to żadnego znaczenia.

Jakaś informacja poszła, bo były takie zakusy. Spotkanie z Burmistrzem zainicjował pan Krzysztof Marciniak. Zaproszono mnie do urzędu, z pewnością mnie tam widziano, więc ta informacja poszła w świat. Nie popierałam Andrzeja Danieluka. Na późniejszym spotkaniu z przedstawicielem PiS wszyscy się od razu na mnie obrazili. To Pan Marciniak zaczął przedstawiać całą tę sytuację w taki sposób, że miałoby to być dla dobra całej organizacji. Jestem tym zdruzgotana i zdenerwowana. Jeżeli coś się będzie działo, to zostanie zaprezentowane to opinii publicznej przez Andrzeja Danieluka – mówi Jadwiga Adamowicz.

Sąd pracy i walka o „Dino”

Jadwigę Adamowicz i Andrzeja Danieluka w ostatnim czasie łączyła raczej szorstka przyjaźń. Na początku 2017 roku informowaliśmy o ponad 39 tys. złotych jakie Burmistrz Golczewa musiał ze środków golczewskich podatników zapłacić za swoją decyzję z marca 2014 roku – czyli zwolnienie z pracy byłej podwładnej.

18 marca 2014 roku burmistrz skierował do prokuratury rejonowej w Kamieniu Pomorskim zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa mającego polegać na doprowadzeniu do niekorzystnego rozporządzania mieniem gminy Golczewo na kwotę 4 tys. złotych, poprzez wprowadzanie w błąd pracodawcy w związku ze składaniem niezgodnych z prawdą oświadczeń o wykonywaniu czynności poza siedzibą pracodawcy. Śledztwo zostało umorzone dwukrotnie przez kamieńską prokuraturę.

Jadwiga Adamowicz sprawę swojego zwolnienia skierowała do Sądu Pracy, natomiast kwestię umieszczonego oświadczenia rozpatrywał Sąd Cywilny. Ostatecznie w pierwszej kwestii pomiędzy gminą a byłą przewodniczącą rady zawarto ugodę w wyniku czego wypłacono jej ponad 33 tys. złotych wynagrodzenia. Adamowicz do pracy w Golczewie nie wróciła, 15 czerwca 2015 roku, na mocy porozumienia stron jej umowa o pracę została rozwiązana. W ocenie Sądu powództwo cywilne, w związku z umieszczonym na stronie gminy oświadczeniem okazało się uzasadnione a dobra Jadwigi Adamowicz naruszone. Andrzej Danieluk miał wpłacić 3 tys. złotych na rzecz Polskiego Stowarzyszenia na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym, pokryć koszty sądowe oraz zamieścić przeprosiny zarówno w golczewskich publikatorach jak i lokalnych i wojewódzkich mediach. Wyrok jest prawomocny.

Kolejnym punktem zapalnym był sklep „Dino”, który miał powstać na działce należącej do Jadwigi Adamowicz. Kiedy o pomyśle stało się głośno, Andrzej Danieluk ogłosił pilną potrzebę przystąpienia do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Wszystko jak argumentowano, dla powstania parku w centrum miasta. Decyzja zatwierdzona przez radę pokrzyżowała zamierzenia inwestora i odwlekła proces powstania sklepu „Dino” na kilka miesięcy.

– Rozpoczęłam rozmowy w sprawie postawienia obiektu handlowego firmy Dino. Dziś ciężko w tym miejscu nawet wejść suchą nogą na te tereny. Gdyby firma uzyskała decyzję i pozwolenie na budowę, byłoby to dochodem dla gminy. Podatek za 30 arów od działalności na tym terenie nie byłby mały. Taki sklep przy skrzyżowaniu ulic Witosa i Ogrodowej, to byłby piękny i estetyczny obiekt, który poprawiłby wizerunek tych terenów. Podjęcie uchwały, oznacza że przez 9 miesięcy firma nie będzie mogła uzyskać stosownych decyzji. Ten pośpiech jest tylko podyktowany animozjami Pana Burmistrza do mojej osoby – starała się przekonać Radę obecna wtedy na sesji Jadwiga Adamowicz.