Prezes Enei poinformował, że firma chciałaby podniesienia cen energii dla gospodarstw domowych o około 40 proc. Na podwyżki i nowe taryfy musi zgodzić się jeszcze URE. W przyszłym roku podwyżki mogę być rekordowe.

Prezes spółki Enea Paweł Szczeszek nie ma dobrych wieści. Podczas piątkowej konferencji prasowej poinformował on, że firma chciałaby podniesienia cen energii dla gospodarstw domowych o około 40 proc. Wzrost taryf o 40 proc. to według prezesa Enei wzrost realny cen prądu o 20 proc. – tak ocenił Szczeszek na konferencji podsumowującej wyniki spółki w pierwszym półroczu 2021 roku. Według prezesa spółki taka podwyżka dałaby Enei możliwość wyjścia na zero.

Wzrost cen energii związany jest z rekordowymi cenami za pakiety emisji CO2. We wrześniu po raz pierwszy przekroczyły one 60 euro za jednostkę. W sierpniu było to jeszcze 56 euro, a w czerwcu cena oscylowała w okolicach 50 euro. Handel uprawnieniami jest jednym z głównych narzędzi, które ma doprowadzić do ograniczenia emisji CO2 o 55 proc. do 2030 roku. Jest to też realizacja założeń szczytu w Kioto z lat 90. XX wieku.

Ile realnie może podrożeć prąd? Według wyliczeń firmy Rachuneo.pl dla money.pl statystyczny Kowalski zapłaci za prąd przynajmniej o 169 zł więcej. Ale te wyliczenie nie zakładały pełnego jeszcze wzrostu cen. Ostatecznie cena może być wyższa. Niestety to dopiero początek podwyżek. Zdaniem ekspertów kolejne mogą być jeszcze bardziej dotkliwe. – Ceny uprawnień przebiły już 60 euro i będą rosły dalej, bo nie ma powodu, żeby było inaczej. Pudrowanie stanu faktycznego nic nie da. Wzrost cen będzie gigantyczny i to szybciej niż później – mówiła money.pl była prezeska PGNiG Grażyna Piotrowska-Oliwa.