Była brutalnie torturowana. Za życia przewiercono jej kości nóg. Zapewne oskarżono ją o to, że była czarownicą. Pogrzebano jak wampira, wkładając do ust cegłę. Dlaczego trafiła w ręce kata, jak wyglądała, jak się nazywała? Po kilkuset latach próbują to ustalić naukowcy. Już wiedzą, że była niebieskooką blondynką i w chwili śmierci miała ponad 60 lat.

Na nietypowy pochówek natrafił archeolog Sławomir Górka. Szczątki zostały ułożone w drewnianej trumnie, a w trakcie organizowanego przez KTBS Festynu Dominikańskiego, na podstawie oględzin ogłoszono, że natrafiono na pochówek antywampiryczny. Zmarły miał w ustach fragment cegły, a kości długie nóg były przewiercone. Również z badań antropologicznych przeprowadzonych przez profesora Karola Piaseckiego wynikało, że zmarły to mężczyzna.

Chcieliśmy się troszeczkę więcej dowiedzieć na temat szkieletu

Przy którejś wizycie w kamieńskim Muzeum, zaczęliśmy rozmawiać z dyrektorem Kurką, że może warto byłoby się dowiedzieć czegoś więcej na temat tego pochówku i samego szkieletu – mówi dr Andrzej Ossowski.

Szkielet trafił ostatecznie do katedry Medycyny Sądowej PUM w Szczecinie. Tam przeanalizowano każdy jego fragment. „Wampira” z Kamienia doglądało 20 naukowców w tym 11 genetyków. Po ponad roku zespół, którym kierował dr Ossowski wywrócił wszystkie dotychczasowe tezy do góry nogami.

Zawsze podchodzimy sceptycznie do wszystkiego tego typu pochówków. Przeprowadziliśmy cały szereg badań, przy zaangażowaniu uczelni oraz innych instytucji. Stwierdziliśmy, że charakter obrażeń jest zupełnie inny bo powstały one za życia ofiary. Jedna z naszych koleżanek, która przeprowadziła ponowne badania antropologiczne, stwierdziła że jest to kobieta – dodaje dr Ossowski.

Szczątki należały do kobiety, która była w wieku około 65 lat, miała 167 cm wzrostu. Kobieta została pochowana na przełomie XVII i XVIII wieku, co przesunęło pochówek o 100 lat później, niż zakładały wcześniejsze ustalenia. Rewolucyjne wyniki przyniosły badania genetyczne, gdzie zastosowano najnowocześniejsze modele badawcze. Ustalono pełen profil genetyczny zmarłej.

Niebieskooka blond czarownica z Kamienia Pomorskiego!

Ustaliliśmy brak chromosomu Y, czyli z pewnością była to kobieta. Poznaliśmy pojedyncze cechy pozwalające na dalszą identyfikację. Badana miała pochodzenie typowe dla populacji europejskiej. Na tym nie poprzestaliśmy, bo dzisiejsze metody genetyki sądowej dają nam bardzo wiele możliwości. Przeprowadziliśmy pierwsze tego typu badania na świecie, które pozwoliły nam ustalić kolor oczu i kolor włosów – tłumaczy dr Ossowski.

Zmarła była niebieskooką blondynką, a nie ciemnookim brunetem. Kim była tajemnicza kobieta?

Była to osoba, która została oskarżona o czary. Przede wszystkim inny jest charakter obrażeń niż przy pochówku antywampirycznym. Tu powstają one pośmiertnie i mają na celu zatrzymanie zmarłego przed powstaniem z grobu. W przypadku obrażeń osób oskarżonych o czary, wynikają one z przeprowadzonego śledztwa. Nie miały one doprowadzić do śmierci, a złożenia zeznań. Analizując akta kapituły, która zajmowała się procesami o czary, odnajdujemy wiele informacji o osobach, które zmarły w ten sposób – podkreślał przedstawiciel PUM.

Łamanie nóg, a także ślady kalcyfikacji i samoleczenia, w ocenie naukowców jasno wskazują, że kobieta żyła kiedy doznawała obrażeń. Mogła być rozciągana na łożu madejowym. Miała widoczne złamania trzonu lewej kości udowej. Kobieta najprawdopodobniej nigdy nie pracowała fizycznie. Nie została spalona na stosie, co zwyczajowo działo się z czarownicami, gdyż po prostu zmarła w trakcie tortur.

Procesy czarownic kamieńską codziennością

Kamień Pomorski był miejscem, gdzie w tamtym okresie procesy o czary przeprowadzane były przez Kapitułę Katedralną – mówi dyrektor Muzeum Historii Ziemi Kamieńskiej i przytacza fragment książki historyka Rudolfa Spuhrmanna. W 1715 roku król Fryderyk Wilhelm I zabronił prześladowania czarownic, ale niewykluczone, że niekiedy dochodziło do samowolki.

W inwentarzu Zespołu Akt Kapituły Kamieńskiej z lat 1478-1823 w rozdziale XXI, zatytułowanym „Judicalia”, pod pozycją 544. odnotowano cztery procesy. Przeprowadziła je Kapituła Kamieńska. Na podstawie istniejących źródeł wiemy, że 30 grudnia 1679 roku ostatnią osądzoną i spaloną na stosie była Petra Krügers ze Skarychowa. W 1720 roku, pomimo zakazu króla Fryderyka Wilhelma I, odbył się proces o czary Martina Ohmschego z Chrząstowa – wylicza Kurka.

W świadomości ludzi ówcześnie żyjących wiara w czary czy diabły była tak głęboko zakorzeniona, że nic nie miało znaczenia. Te dwa światy przenikały się w życiu codziennym i każdy mógł zostać oskarżony. Świadomość istnienia czarownic była tak zakorzeniona, że możliwe, że pomimo zakazu procesy dalej trwały. Przywracamy pamięć osoby, która wraca na karty historii dzięki możliwościom badawczym – podkreśla Kurka.

Ówczesne władze Kamienia Pomorskiego nie były zainteresowane procesami czarownic, podchodził do nich wręcz sceptycznie. Nad wszystkim piecze sprawowała Kapituła Miasta.

Początek walki z czarownicami to końcówka XV wieku, kiedy zostaje wydany Malleus Maleficarum czyli tzw. Młot na czarownice, traktat na temat magii spisany przez dominikańskiego inkwizytora. Od tego czasu zaczyna się nawałnica procesów, największe ognisko w którym palono czarownice, to południowa część Niemiec. W Bawarii i Frankonii potrafiono spalić w ciągu tygodnia 600 kobiet osądzonych o czary, zmniejszając populację o 80%. Wiara w demony i diabły była tak potężna, że działała na ludzi w niesamowity sposób. Ta świadomość była tak duża, jak dla nas istnienia telewizji. To co powiedział kościół w tamtym okresie, była prawdą objawioną – zaznaczył Kurka.

Czarownica znów zostanie poddana badaniom

Szczątki zmarłej będą poddane kolejnym badaniom. Na okres wakacyjny będzie je można oglądać w Muzeum Historii Ziemi Kamieńskiej, ale jesienią znów zajmą się nią naukowcy.

Przeprowadzimy dodatkowe badania, które pozwolą nam zrekonstruować jej wygląd. Wykonamy komputerowy portret przyżyciowy. Wykorzystamy też metodę klasyczną, czyli przygotujemy model czaszki, do którego będziemy dokładać kolejne elementy, tak by jak najwierniej odzwierciedlić wyniki naszych badań – tłumaczy Ossowski.