Republika Federalna Niemiec przekazała Polsce komplet dokumentów w sprawie pozwolenia na budowę i eksploatację dwóch transgranicznych równoległych gazociągów do transportu gazu ziemnego. Nord Stream 2 ma mieć 1,2 m średnicy i zostać położony w obszarze niemieckiego szelfu kontynentalnego na Morzu Bałtyckim. Wszelkiego rodzaju odwołania można składać do końca lipca.
Stosowna decyzja została wydana pod koniec marca przez Federalny Urząd ds. Żeglugi i Hydrografii i jest drugim wymaganym prawem niemieckim pozwoleniem do realizacji Gazociągu Nord Stream 2 w części niemieckiej, w ramach uzyskania którego prowadzona była ocena oddziaływania przedsięwzięcia na środowisko.
Aby zapoznać się z pełną dokumentacją, wystarczy kliknąć —-> TUTAJ <—-
Jak oceniają eksperci, uzyskanie zgody na budowę kontrowersyjnego gazociągu Nord Stream 2 na niemieckich wodach to pyrrusowe zwycięstwo Gazpromu. Koncern nadal nie posiada kompletu pozwoleń międzynarodowych koniecznych do rozpoczęcia procesu budowlanego. Perspektywa oddania do użytku nowego rurociągu w 2019 r. oddala się, a Rosjanie będą zmuszeni przedłużyć umowę na tranzyt gazu do Unii Europejskiej przez ukraiński system przesyłowy.
Chodzi o gazociąg pomiędzy Rosją i Niemcami, który miałby powstać w 2019 r. i mieć przepustowość 55 mld m3 rocznie. Łącznie z Nord Stream 1 byłaby to moc (110 mld m3), która utrwaliłaby dominację Gazpromu na europejskich rynkach na całe dekady zaprzepaszczając proces dywersyfikacji dostaw realizowany przez Unię Europejską.
Od początku planowana budowa budzi ogromne kontrowersje. Przeciwnicy gazociągu zauważają, że rura nie ma ekonomicznego uzasadnienia. Taniej, łatwiej, szybciej i bezpieczniej dla środowiska byłoby wybudować gazociąg na lądzie. Jednak dla Rosjan budowa po dnie Bałtyku to przede wszystkim ominięcie krajów tranzytowych. Dla Moskwy ma to ogromne znaczenie, bo daje możliwość zakręcania gazowego kurka.