« z 7 »

Kilkunastu funkcjonariuszy w czwartkowe popołudnie postawili na nogi pełnomocnicy inwestora Arsena Trochimczuka. Eugeniusz Maksymowicz wraz z Danutą Jabłońską przez kilka godzin odmawiali opuszczenia Urzędu Miejskiego w Wolinie. Ostatecznie zostali wyniesieni przez policję. – Dziękujemy za sprawne działania, jutro też tu wrócimy – zaznaczyli przedstawiciele inwestora planującego utworzenie Tymczasowego Zakładu Recyklingu Materiału Budowalnych w Wolinie.

Chodzi o ustawienie przez urzędników znaku na drodze gminnej ograniczającego tonaż poruszających się pojazdów, a co za tym idzie uniemożliwiającego legalny wjazd aut o wadze ponad 3,5 tony na ulicę Słowiańską. Znak ograniczający tonaż pojawił się na drodze jeszcze we wrześniu. Wszystko w związku z licznymi protestami mieszkańców, dotyczącymi przejazdu ciężkich transportów, mających w ocenie protestujących mieć wpływ na dewastację infrastruktury budynków.

– Sekretarz Deląg notorycznie łamie prawa działając na szkodę, w zmowie przeciwko panu Trochimczukowi, którego jesteśmy pełnomocnikami. Pan Arendt nie podając żadnej podstawy prawnej nie chce jej pokazać, ściąga całe siły po to tylko, żeby pokazać że coś ukrywa. Bo ukrywa, ponieważ nie miał żadnego prawa postawić ten znak – wykrzykiwała Danuta Jabłońska, pełnomocnik inwestora planującego utworzenie Tymczasowego Zakładu Recyklingu Materiału Budowalnych – Ci Państwo ukrywają (Urzędnicy – przyp. red.) wszystko bo nie mieli podstawy prawnej, a wszystko przez to, że za tym stoi wysokiej klasy polityk, który nazywa się Łącki. Ja tu protestuje i jutro przyjdę, a jak nie jutro to pojutrze.

Eugeniusz Maksymowicz i Danuta Jabłońska reprezentujący inwestora odpowiedzialnego za transport mas ziemi, jaki odbywa się przez Wolin do działek na których m.in. planuje on utworzenie Tymczasowego Zakładu Recyklingu Materiałów Budowlanych pojawiali się w urzędzie od kilku dni. W ich ocenie posadowienie znaków jest nielegalne i skutkuje stratą finansową wobec ich pełnomocnika. W czwartkowe popołudnie zdecydowali oni nie opuszczać magistratu. Musiała interweniować policja. Tuż po wyniesieniu, podziękowali oni funkcjonariuszom, zapowiadając, że swoje działania będą powtarzać do skutku.