– Najpierw otrzymaliśmy informacje o ogromnych podwyżkach cen, a teraz że zostaliśmy ujęci w planie wprowadzania ograniczeń dostawy gazu przez firmę?! – denerwuje się jeden z naszych Czytelników. Podobnego zdania jest właściciel piekarni w Kamieniu Pomorskim Wiesław Żelek, oraz szereg innych przedsiębiorców, którzy otrzymali podobne pisma.

Pisma, które otrzymali polscy przedsiębiorcy, zawiadamiają, że ich firmy zostały zakwalifikowane „do kategorii odbiorców podlegającym ograniczeniom w 12. stopniu zasilania”. Jak dalej wyjaśnia spółka, jest to równoznaczne z tym, że „w przypadku wprowadzenia ograniczeń w poborze gazu ziemnego, ograniczenia będą odpowiadały zerowej godzinowej i dobowej ilości gazu ziemnego pobieranego w danym punkcie”.

Ta informacja zelektryzowała właścicieli części firm. W sieci zawrzało, kiedy kolejni przedsiębiorcy udostępnili swoją korespondencję. Trudno się dziwić, skoro istnieje groźba, że mogą zostać odcięci od gazu. Jak wyjaśnia Urząd Regulacji Energetyki, przygotowywanie planów wprowadzania ograniczeń jest działaniem rutynowym, odbywającym się corocznie od wielu już lat.

Polskie przepisy zostały dostosowane do unijnych regulacji i nowe rozporządzenie w tej sprawie wprowadzone zostało w kwietniu 2021 r. Nie jest więc to zapis nowy, jednak obecna sytuacja na rynkach gazu i energii wyczuliła przedsiębiorców na wszelkie niepokojące sygnały. Jak uspokaja Agnieszka Głośniewska, rzecznik URE, przesyłanie tego typu informacji jest jednak działaniem standardowym i nie wynika z bieżącej sytuacji czy to na wschodzie Europy, czy w związku problemami na rynku gazu.

Dlaczego wiec akurat teraz? Każdy operator systemu przesyłowego lub dystrybucyjnego gazu musi w 14 dni od dnia otrzymania decyzji Prezesa URE o zatwierdzeniu planu ograniczeń, przekazać informacje o maksymalnych godzinowych i dobowych ilościach poboru gazu ziemnego w poszczególnych stopniach zasilania swoim odbiorcom.

12 stopni zasilania

Do czego w ogóle potrzebne są plany wprowadzania ograniczeń? Chodzi o zapewnienie bezpieczeństwa dostaw gazu czy energii. – Opracowane przez tych operatorów dokumenty na wypadek wystąpienia sytuacji kryzysowej pozwalają na zapewnienie ciągłej i bezpiecznej pracy systemu gazowego, a co za tym idzie na dostarczenie gazu ziemnego do możliwie maksymalnego kręgu odbiorców oraz zabezpieczenie dostaw do odbiorców chronionych przed ograniczeniem dostaw gazu w sytuacji ewentualnego jego deficytu – zaznacza Agnieszka Głośniewska, rzeczniczka URE.

Choć niektórzy przedsiębiorcy mogą czuć się poszkodowani, to właśnie w sytuacji krytycznej, niedoborów gazu, ich kosztem ogranicza się zużycie, aby zapewnić dostawy do najwrażliwszych odbiorców, a więc gospodarstw domowych, podmiotów świadczących usługi społeczne, jak np. przychodni, szpitali, szkół.

Co się musi stać, aby doszło do graniczeń? Są to wszelkiego rodzaju sytuacje kryzysowe. A więc na przykład zagrożenie bezpieczeństwa paliwowego państwa, nieprzewidziany wzrost zużycia gazu ziemnego przez odbiorców, wystąpienie zakłóceń w przesyle albo awarii. Oprócz tego, ustawa przewiduje też możliwość wprowadzenia ograniczeń w przypadku zagrożenia bezpieczeństwa funkcjonowania sieci gazowych albo konieczności wypełnienia przez Rzeczpospolitą Polską zobowiązań międzynarodowych. Jak zaznacza rzeczniczka URE, ograniczenia w poborze gazu ziemnego mogą być wprowadzane na terenie Polski lub w części kraju.

Warto zaznaczyć, że w świetle przepisów przedsiębiorstwa energetyczne nie ponoszą odpowiedzialności za skutki wprowadzanych ograniczeń. Operator systemu powinien przy tym poinformować co najmniej na 10 godzin wcześniej przed wprowadzeniem ograniczeń, które obowiązuje przez okres 12 godzin.