Warszawska radna Renata Niewitecka wytacza krucjatę przeciwko paleniu na balkonie. Jak donosi „Fakt”, projekt ustawy zakazującej dymka na balkonie jest już gotowy, a radna jest zdeterminowana, by sprawą zajął się Sejm.

Zakaz palenia na balkonie obowiązuje na Litwie od początku tego roku. Warszawska radna Renata Niewitecka chce, by obowiązywał i w Polsce. Palenie jest, jak wiadomo, szkodliwe dla zdrowia, ale przeszkadza również sąsiadom. Radna przedstawia wyniki internetowej ankiety: 69 proc. jest za zakazem palenia na balkonie, 31 proc. przeciw. W sondzie wzięło udział blisko 12 tys. osób.

By nadać bieg sprawie, radna zamierza zainteresować projektem zmian w prawie co najmniej 15 posłów lub sejmową komisję. W pierwszej kolejności do poparcia balkonowego zakazu palenia zamierza namawiać posłów Koalicji Obywatelskiej, w drugiej inne kluby, bo uważa, że jest to projekt ponad podziałami. Gdyby i to się nie udało, jest trzecia droga, którą bierze pod uwagę: zbieranie podpisów pod obywatelską inicjatywą ustawodawczą.

„Fakt” przypomina, że na ten moment nie jest możliwe zakazanie palenia na balkonie własnego mieszkania. Nie może zakazać tego wspólnota mieszkaniowa ani spółdzielnia – a jeśli to zrobi, jest to trudne do wyegzekwowania. Można jednak umieścić zapis o zakazie palenia w mieszkaniu, które wynajmujemy. Na balkonach nie można robić wszystkiego, na co ochotę ma właściciel mieszkania. Jak pisaliśmy w money.pl, prawo wymienia cały katalog zachowań i czynów, za których dopuszczenie się grożą konsekwencje.

Na liście rzeczy zakazanych są m.in.: trzepanie dywanów, grillowanie, wyrzucanie śmieci przez balkon czy nieobyczajne zachowania, pod którymi można rozumieć m.in. opalanie się nago czy uprawianie seksu. Niewskazane jest także puszczanie głośnej muzyki, co może zostać uznane za zakłócanie spokoju. Za naruszenie któregokolwiek z zapisów grozi 500 zł mandatu, w przypadku czynu nieobyczajnego – nawet 1500 zł kary.