W te wakacje mamy poznać projekt ustawy przesuwającej wybory samorządowe na 2024 r. – informuje „Dziennik Gazeta Prawna”. Wszystko po to, by – jak podaje „DGP” – skomplikowane wybory lokalne nie były organizowane w tym samym czasie, co parlamentarne (jesień 2023 r.).

Gazeta twierdzi, że o ile w partii rządzącej panuje zgoda co do tego, że wybory należałoby przesunąć na 2024 r., o tyle trwają dyskusje, czy powinna to być wiosna czy jesień. „DGP” podnosi, że termin wiosenny może być korzystny dla samorządów, ale kolidować z kolei z eurowyborami, które mogą zostać rozpisane na początek czerwca 2024 r.

Ze względów taktycznych PiS wolałby ustawić kolejność tak, by lokalne odbyły się po tych do Parlamentu Europejskiego – stąd rozważania o terminie jesiennym. Oba scenariusze – jak zauważa gazeta – mają konkretne skutki. Po pierwsze – to przesłanka, że PiS nie podejmie próby rozpisania wcześniejszych wyborów parlamentarnych. Bo gdyby do tego doszło, nie trzeba byłoby już przesuwać elekcji lokalnych. Po drugie – byłaby to rekordowo długa kadencja w samorządzie.

PiS, wprowadzając w 2018 r. zasadę dwukadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, jednocześnie wydłużył je z czterech do pięciu lat. Obecna kończy się w 2023 r.

źródło:
PAP