Taniej może nie będzie, ale za to, ma być czytelniej. Polacy dzięki temu czarno na białym mają wiedzieć, ile mają płacić za zużytą energię elektryczną.

Na rachunkach jest bardzo dużo pozycji: opłata dystrybucyjna, opłata kogeneracyjna, opłata w certyfikatach i tak dalej. Ciężko się w tym połapać. Z czego to wynika? Bardzo dużo jest regulacji okołoenergetycznych, które wchodzą do rachunku, co nie jest zrozumiałe dla odbiorcy. Prawo energetyczne też narzuca na moją firmę, co ma być napisane na rachunkuStąd pomysł zespołu ds. deregulacji kierowanegogo przez Rafała Brzoskę, by zmienić przepisy.

Jak przekonywał Brzoska w mediach społecznościowych, dzięki uproszeniu rachunków łatwiej będzie porównywać oferty. – Mamy dzisiaj najdroższą energię w europie, ale pojawiają się oferty form prywatnych produkujących energię znacznie taniej niż duże zakłady energetyczne. miejmy szansę skorzystania z tańszej energii jeśli jest ona możliwa do wykorzystania. Natomiast do tego potrzebna jest transparentność tego, za co płacimy dzisiaj – mówił szef zespołu deregulacyjnego na początku marca br.

W rządowym wykazie prac legislacyjnych pojawiły się założenia do projektu ustawy. Zakładają one „uproszczenie rachunków za energię elektryczną dla odbiorców w gospodarstwach domowych, tak by otrzymywali czytelną informację odnośnie najważniejszych pozycji i całkowitej kwoty do zapłaty już na pierwszej stronie będącej podsumowaniem najważniejszych elementów rachunku” – czytamy w założeniach. Co ważne, łączna kwota do zapłaty przez odbiorcę ma znajdować się w widocznym miejscu. Łączna kwota do zapłaty powinna być w widocznym miejscu.