Obawy o problemy z zaopatrzeniem sklepów wywołane wojną na Ukrainie sprawiają, że Niemcy zaczynają wykupywać niektóre towary. Z półek znikają m.in. olej i mąka. W supermarketach coraz częściej dochodzi do incydentów, a jeden z nich skończył się nawet interwencją policji – podaje gazeta „Bild am Sonntag”

W sklepach spożywczych pojawiają się napisy: „Tylko jedno opakowanie mąki na klienta. Dziękujemy za zrozumienie”. W supermarkecie w Aspergu pod Stuttgartem grupa dwóch kobiet i trzech mężczyzn chciała kupić 30 butelek oleju słonecznikowego, mimo że obecnie sprzedaje się tam jedną butelkę na osobę. Kiedy zwróciłem na to uwagę klientom, zostałem obrażony przez mężczyzn z tej grupy – powiedział gazecie właściciel supermarketu, który obsługiwał wtedy kasę.

Twierdzili, że przejechali 60 km. Grozili mi, że nie dożyję następnego dnia i że wszystko tu rozwalą – dodał. Jak relacjonuje gazeta, „z pomocą szefowi sklepu przyszedł pracownik uzbrojony w wałek do ciasta. (…). Jeden z agresywnych klientów wybiegł ze sklepu i wrócił z dużym kamieniem w ręku”. Zniknęli dopiero wtedy, gdy zorientowali się, że wezwano policję. Ta poinformowała, że prowadzi dochodzenie w sprawie gróźb.

W Bawarii w sklepie Rewe klienci chcieli za jednym razem kupić 500 kilogramów mąki i 150 litrów oleju rzepakowego. Kierownik sklepu, który nie dysponował takimi ilościami tych towarów, odmówił i został obrażony – informuje gazeta. Centrum konsumenckie kraju związkowego Nadrenia Północna-Westfalia zaobserwowało w internecie nowy rodzaj „czarnego rynku” i ostrzega przed wygórowanymi cenami. Sprzedawcy oferują na przykład olej spożywczy po 15 euro za butelkę, czyli kilkakrotnie więcej niż wynosi normalna cena. Rekord to znaleziona w serwisie eBay oferta butelki oleju słonecznikowego za 200 euro.

Z wielu miast napływają doniesienia, że pracownicy supermarketów są zastraszani z powodu braku lub racjonowania towarów takich jak olej, mąka, makaron, cukier czy papier toaletowy – pisze „BamS”. W 2020 r. powodem robienia zapasów był strach przed koronawirusem, „obecnie są to głównie obawy o problemy z zaopatrzeniem wywołane wojną na Ukrainie” – zauważa portal RND.