Na świnoujskiej plaży dobrze jest zachować czujność. Kilka metrów na zachód może narazić nas na dodatkowe koszty. Za granicą kontrolerzy opłatę klimatyczną pobierają nawet od spacerowiczów, którzy zaciągnęli się zaledwie kilkoma haustami niemieckiego powietrza.

– Od Świnoujścia przeszliśmy po plaży do przygranicznych miejscowości Ahlbeck, Heringsdorf i Bansin. W tej ostatniej zeszliśmy z plaży na deptak i tam spotkaliśmy człowieka w krótkich dżinsowych spodenkach, ale koszulce przypominającej policyjną, który po niemiecku zaczął się czegoś od nas domagać – wspomina pan Damian.

Czytelnik nie zna niemieckiego, dlatego zasugerował, by porozmawiać po angielsku. Na nic się to jednak zdało, bo jego rozmówca mówił tylko po niemiecku. Spacerujący po niemieckim kurorcie w towarzystwie swojej narzeczonej ni w ząb nie rozumiał zatem, o co chodzi.

– Ciągle wracały w jego wypowiedzi jakieś sumy w euro. Zrozumieliśmy, że żąda od nas jakiejś opłaty. W końcu zirytował się mocno i zaczął powtarzać: Polizei, Polizei. Kiedy wyciągnął telefon, dotarło do nas, że ma zamiar wezwać policję, jeżeli nie zapłacimy. Ciągle jednak nie wiedzieliśmy za co – wspomina pan Damian.

Para Polaków, szukając pomocy, zagadnęła przechodzących nieopodal Niemców, którzy łamaną angielszczyzną wreszcie wytłumaczyli im, że chodzi o opłatę klimatyczną. Widząc zdziwienie na ich twarzach, zapewnili, że w niemieckich kurortach to norma i płacić musi każdy, nawet spacerowicz będący tu tylko na kilka sekund.

– Na początku wydawało nam się, że to jakiś naciągacz. Jednak po zapewnieniach dwóch niemieckich par zdecydowaliśmy się zapłacić. Kontroler wręczył nam dwa bilety, po 2,5 euro każdy (w sumie 5 euro – 22 zł). Jako że nie mieliśmy euro, przyjął opłatę w naszej walucie, życząc sobie 30 zł (6,82 euro). Kontroler nie miał problemu z wydaniem nam reszty z 50 zł – wspomina nasz czytelnik.

Robiąc to, wyciągnął gruby plik polskich banknotów, co może świadczyć o tym, że dość często przyjmuje opłaty w złotych. Pan Damian źle wspomina to popołudnie. Nieznajomy w bardzo zdecydowany sposób domagał się tej opłaty, a jednak nie był przygotowany na kontakt z turystą, który mógł o niej nie wiedzieć. – Kontroler mówił tylko po niemiecku, a dla zagubionych turystów, którzy z miejsca nie sięgają do kieszeni, miał tylko groźby – dodaje nasz czytelnik

– Turyści jadący do jednej z tych trzech niemieckich miejscowości przy Świnoujściu powinni spodziewać się kontroli. Rzeczywiście, kiedy nie będą mieli biletu kupionego w automacie, trzeba będzie opłatę uiścić u urzędnika, który dokonuje kontroli – mówi money.pl Robert Karelus, rzecznik prezydenta Świnoujścia.

Jak sprawdziliśmy na stronach niemieckich uzdrowisk, każdy dorosły płaci za tę przyjemność 2,5 euro, dzieci do lat 10 zwolnione są z opłaty, a te starsze płacą 1,25 euro. Cennik ten obowiązuje od 1 maja do 30 września. Poza tym terminem płaci się połowę mniej. O konieczności zakupienia biletu w automatach przy plaży i deptaku informować mają specjalne tablice.