Lepiej na razie nie będzie – jak nieoficjalnie słychać z kręgów rządowych, lockdown zostanie przedłużony na dwa tygodnie i obejmie także długi majowy weekend. Minister zdrowia Adam Niedzielski ostrzegał: nie ma co liczyć na majówki.

Rząd nie ma więc zamiaru ryzykować i mimo że ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły, to znacznie bardziej prawdopodobne jest utrzymanie restrykcji aż do 3 maja 2021 włącznie. Na nieco łagodniejsze potraktowanie mogą liczyć mieszkańcy wybranych regionów, ale i tam luzowanie lockdownu będzie niemalże symboliczne. Główne obostrzenia są nie do ruszenia. Hotele liczące na dobry start na majówkę nie mają co liczyć na możliwość otwarcia się na gości. Podobnie ma się sprawa z restauracjami, które miały nadzieję na uruchomienie zewnętrznych ogródków i serwowania piwa w reżimie sanitarnym. Jak donosi money.pl, te branże są na szarym końcu listy odmrażania gospodarki.

Wiele wskazuje na to, że nie ma się też co szykować na otwarcie galerii handlowych: z przecieków wynika, że rozważane luzowanie zakazów związane jest głównie z dziećmi. W dyskusjach pojawia się między innymi kwestia „możliwie szybkiego” otwarcia żłobków i przedszkoli, z których spora część i tak podobno działa, korzystając z niefortunnie sformułowanego rozporządzenia.

Regionalnie mogą zostać uruchomione szkoły dla uczniów klas I – III. Rząd ocenia, że sytuacja może pozwolić na to w czterech województwach: warmińsko-mazurskim, podlaskim, podkarpackim oraz lubelskim. Pozostała część Polski jest zbyt skutecznie atakowana przez koronawirusa.

Jeden z przecieków, jaki dotarł do dziennikarzy money.pl, mówi o możliwości otwierania miejsc do uprawiania sportu na świeżym powietrzu – z ewentualnym zastrzeżeniem, że korzystać z nich będą mogły tylko dzieci.