Wraca temat nierozliczonych zaliczek w Domu Wczasów Dziecięcych w Międzyzdrojach. Jak informuje starosta Józef Malec, wszystko wskazuje na to, że ktoś mógł wprowadzić w błąd prokuraturę, poświadczając nieprawdę, iż była główna księgowa i jednocześnie dyrektor tej placówki, w całości uregulowała pobrane niezgodnie z prawem przez siebie środki. 

Temat nieprawidłowości pierwszy raz ujrzał światło dzienne, dzięki publikacjom kamienskie.info w marcu 2012 roku. Wtedy to ujawniliśmy, że po przeprowadzonym audycie w Domu Wczasów Dziecięcych okazało się, iż była główna księgowa placówki pobrała 19,5 tys. zł zaliczek. W jednostce nie były także prowadzone księgi rachunkowe. Sprawa trafiła do prokuratury. Śledztwo dotyczyło lat 2007-2011, obejmowało także rządy Beaty Kiryluk, która do lutego roku 2011 r. była dyrektorem DWD w Międzyzdrojach.

To właśnie następczyni Beaty Kiryluk, która objęła stanowisko 21 grudnia 2011 roku nieprawidłowości wykryła. Izabela Szpon, na tyle dokładnie przyjrzała się pracy głównej księgowej w DWDz i wytworzonym przez nią dokumentom, że ta od 21 stycznia 2012 r. nie pojawiła się w pracy. Została z tego powodu zwolniona dyscyplinarnie. Wioletta Sz. nie odwołała się od zwolnienia do Sądu Pracy.

Od ujawnienia nieprawidłowości do rozstrzygnięcia sądowego minęły dwa lata. W wyniku ustaleń śledczych zarzut nieprowadzenia ksiąg usłyszała Wioletta Sz. Była główna księgowa przyznała się do winy i dobrowolnie poddała karze. Natomiast w sprawie niegospodarności postępowanie zostanie umorzone w związku z brakiem czynu zabronionego.

Jak to możliwe? Okazuje się, że Wioletta Sz. miała zwrócić wszystkie środki jakie niezgodnie z prawem pobrała. Najwyraźniej przekonała ona prokuratorów, iż nie kradła pieniędzy, tylko nimi obracał i je zwracała. Dziś wiemy, że to nieprawda.

Prokurator umorzył postępowanie na podstawie jakichś zeznań. To zadłużenie nie zostało jednak w całości uregulowane, w związku z czym przygotowywane jest wystąpienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. Samo zobowiązanie się przedawniło, jednak nie zostało wykonane zalecenie prokuratora, mówiące o tym że środki zostały zwrócone. Ktoś musiał taki fakt poświadczyć, a nie jest to zgodne z prawdą. Chodzi o około 3 tysiące złotych – tłumaczy Starosta Józef Malec.