– To pseudo-straż, która jest prywatną własnością rodziny prezesa – grzmi jeden z naszych Czytelników – Nie ma żadnych szkoleń, nauki z obycia sprzętu dla nowych osób, a OSP zdarza się nie wyjeżdżać bo klucze mają jedynie najbliżsi z otocznia prezesa – dodaje kolejny ze strażaków. Prezes Orszulak śmieje się i odpiera zarzuty mówiąc, że w Wysokiej Kamieńskiej wszystko jest w jak najlepszym porządku. 

Wydawać by się mogło, że Wysoka Kamieńska to kolejna miejscowość, w której tak jak w położonym nieopodal Golczewie czy Kretlewie prężnie działa Ochotnicza Straż Pożarna. Jednostka w ostatnim czasie świętowała 70 – lecie, a pod koniec roku zyskała nowy wóz.

To zwykła pseudo-straż, prywatny folwark do której dostęp do remizy i wozu mają osoby z rodziny prezesa Orszulakagrzmi jeden z naszych Czytelników. 

Kolejna z osób blisko związana z OSP dodaje. – Nie przeprowadza się tu żadnych szkoleń, nikt o niczym nie wie, a jeżeli już się coś dzieje to o wszystkim dowiadujemy się po fakcie. Nie ma nauki sprzętu dla nowych osób, które chciałby się przyjąć do straży. Kiedyś był taki pomysł, aby przyjść do remizy, wytłumaczyć sobie i poćwiczyć „co gdzie w wozie leży” na sucho, żeby w działaniu było łatwiej. Na początku wszyscy się zgodzili, ale jak doszło do zaplanowania spotkania to każdy rączki umywał. Chodzi o Marka i Jacka Oszulaka, bo oni tym zarządzają. Dostępność osób do wyjazdów do akcji jest duża, ale klucze mają najbliżsi z rodziny prezesa Orszulaka.

Stali pod remizą bo nie było nikogo z rodziny prezesa

Ochotnicze Straże Pożarne to jednostki specyficzne, bo każdy łączy tu życie prywatne i zawodowe z chęcią niesienia bezinteresownej pomocy innym.

Jest sporo osób, które mogłyby wyjeżdżać do wypadków Fordem bo mają kategorię B, ale nikt nie chce wysłać nikogo na badania uprawniające do jazdy pojazdami uprzywilejowanymi. Aby wyjechać na akcję musi być ktoś z rodziny Prezesa Orszulaka. Kiedyś bywało tak, że wyła syrena, przychodziło 5 – 6 osób, czekało pod remizą i nic nie mogliśmy zrobić. To trwa od kiedy ja pamiętam. To m.in. przez takie czyny sporo osób, które chętnie jeździło, spotykało się i chciało rozmawiać zrezygnowało z członkostwa w OSP – dodaje nasz CzytelnikOni nie przepuszczą niczego, nawet zdarzeń sportowych. Mecze piłkarskie Znicza, to telefon do najbliższych prezesa, a nie osób chętnych. Tak samo było w przypadku kolarstwa.

Prezes: „Mogą sami sobie zyskać takie środki”

Marek Orszulak, który stoi na czele Ochotniczej Straży Pożarnej w Wysokiej Kamieńskiej był rozbawiony zarzutami. – Szkolenia? Jak chcą mogą sami zyskać sobie takie środki. Na pytanie naszej redakcji, dla ilu osób w ostatnich latach Zarząd starał się o środki w gminie na zdobycie uprawnień do prowadzenia pojazdów uprzywilejowanych, prezes już mniej radośnie stwierdza, że dla nikogo.

Dalej dodaje, że problem wcale nie leży w tym, że tylko on i jego najbliżsi posiadają klucze do remizy, ale fakt, że nikt nie ma uprawnień i problemem jest ściągnięcie osób na wyjazd. Jako przykład Marek Orszulak podał ostatni pożar poddasza w Golczewie.

To że nie wyjechaliśmy, to nie moja wina, żaden ze strażaków nie wyjechał, bo wszystko porozjeżdżało się do pracy. Zgłosiłem to do Kamienia Pomorskiego i wyjechał wóz z innej miejscowości. Ludzie potrafią pomawiać, przez zazdrość bo teraz mamy nowy wóz. Przez tyle lat jak sam jestem strażakiem nie było problemów z wyjazdami. W jedną osobę się nie wyjedzie, czasami ktoś jest chory, ktoś w szkole. Na tym to polega. W godzinach popołudniowych nie ma żadnych problemów, żebyśmy ruszyli do akcji – dodaje Orszulak.

Burmistrz Maciej Zieliński mówi, że do samorządu od czasu kiedy objął urząd nie wpłynęło żadne oficjalne pismo w sprawie ewentualnych nieprawidłowości w zarządzaniu Ochotniczą Strażą Pożarną w Wysokiej Kamieńskiej.