Polskie rolnictwo znalazło się w jednym z najtrudniejszych momentów od transformacji ustrojowej – tak twierdzi Artur Balazs, były minister rolnictwa, który w rozmowie z Money.pl mocno krytykuje obecną sytuację ekonomiczną producentów żywności, politykę Unii Europejskiej i brak skutecznych działań państwa.

Od 1989 roku tak złej, tak dramatycznej sytuacji ekonomicznej rolników nie było, jak jest w tej chwili – mówi Balazs, podkreślając, że wiele gospodarstw balansuje dziś na granicy opłacalności.

Były minister zwraca uwagę, że ceny produktów rolnych nie pokrywają kosztów ich wytworzenia. Pszenica sprzedawana jest obecnie za około 600–700 zł za tonę, co przy średniej wydajności oznacza, że część rolników nie jest w stanie pokryć nawet podstawowych nakładów, nie mówiąc o rozwoju gospodarstw.

Rolnik produkuje surowiec, ale nie uczestniczy w rynku i w handlu. To – zdaniem Balazsa – zasadnicza różnica między Polską a Europą Zachodnią, gdzie rolnicy są częścią łańcucha handlowego, a nie tylko dostawcami taniego produktu.

Konkurencja z Ukrainy i Mercosur zmienia zasady gry

Balazs alarmuje, że polskie rolnictwo nie wytrzymuje konkurencji z wielkoobszarowymi gospodarstwami Ukrainy, gdzie regulacje są łagodniejsze, a koszty pracy niższe. Dodatkowo zapowiadane porozumienie handlowe Unii z krajami Ameryki Południowej – Mercosur – może być kolejnym wstrząsem dla sektora.

Jeżeli żywność z Mercosuru wejdzie na europejski rynek i pokaże, że można produkować taniej, Polska znajdzie się w bardzo trudnym położeniu -— ostrzega.

Zielony Ład — idea szczytna, wykonanie zabójcze?

Duża część wywiadu poświęcona jest unijnemu Zielonemu Ładowi i rosnącej biurokracji. Balazs twierdzi, że tempo wdrażania nowych regulacji i skala obowiązków administracyjnych stały się dla wielu rolników nie do udźwignięcia. Przykład? Rolnik posiadający 100 hektarów w ponad 200 działkach musi prowadzić szczegółowy, obowiązkowy rejestr zabiegów, a kontrole obejmują nawet monitoring dronów. – Skala biurokracji jest niewyobrażalna – podkreśla.

Polska przegapiła czas na budowę przewagi systemowej

Zdaniem byłego ministra Polska zbyt wolno budowała struktury grup producentów, spółdzielnie przetwórcze i własne kanały dystrybucji. Balazs przypomina prosty mechanizm: Rolnik dostaje 50 groszy za kilogram ziemniaków. Konsument płaci 2,50. Różnicę zabiera system. Bez zmian – uważa Balazs – wieś będzie coraz słabsza, a rolnicy stracą realny wpływ na cenę swoich produktów.

Ostatni moment na reakcję

Były minister apeluje o pilne działania rządu: ochronę rynku, restrukturyzację systemu dopłat i inwestycję w grupy producenckie. Jego zdaniem bez interwencji proces upadku gospodarstw przyspieszy. – Jeżeli deklaracje nie zamienią się w czyny, to czas polskiego rolnika w obecnej formie dobiega końca.

Wywiad Balazsa staje się kolejnym mocnym sygnałem płynącym ze środowiska rolniczego: sektor, który przez lata był jedną z najmocniejszych gałęzi polskiej gospodarki, dziś czuje się pozostawiony sam sobie. Czy państwo i Unia Europejska zareagują – zanim wieś przestanie być siłą, do której politycy zawsze ustawiali się w kolejce?