Półtora roku temu, w marcu 2024 roku, mieszkańcy Kamienia Pomorskiego mogli obserwować wyjątkową, spontaniczną eksplozję dobroczynności. Kandydat na burmistrza i radny Sebastian Mamzer wraz z radną Moniką Kosińską pojawili się wieczorową porą przy jadłodzielni Fundacji Zosia, by – jakżeby inaczej – kompletnie bez planu i w najczystszym odruchu serca włożyć do lodówki m.in. „kiełbaskę”. Na tę szczęśliwą i jakże przypadkową chwilę natknęła się również radna Dorota Motyka, uzbrojona, równie przypadkowo, w telefon gotowy do nagrywania „spontanicznych” wydarzeń. Tak zaczyna się ta historia, która dziś, szczególnie przed świętami pokazuje obraz hipokryzji. 

Scena ta została spontanicznie, udokumentowana przez radną Dorotę Motykę. Na nagraniu słychać jej entuzjastyczny okrzyk: „„Kto to? Kto to? Toż to nasz kandydat! Kandydat na burmistrza Sebastian Mamzer!” W tym samym momencie widać Mamzera, który z szerokim uśmiechem i teatralnie rozłożonymi ramionami przyjmuje ton przyłapanego „filantropa z zaskoczenia”. Niby zaskoczony, niby wzruszony – choć kamera dziwnym trafem znajdowała się w idealnym miejscu i czasie. Nagranie to, wówczas powód do dumy i medialnej prezentacji, krążyło w sieci przez jakiś czas. Jednak, co znaczące, już po przegranych wyborach Mamzera w pewnym momencie zostało usunięte z sieci.

Dziś, kiedy od tamtego wydarzenia minęło półtora roku, lodówka przy Fundacji Zosia świeci pustkami. Wystarczy przespacerować się obok jadłodzielni, aby zauważyć, że od czasu kampanii wyborczej lodówka pozostaje praktycznie pusta. Czasem pojawi się w niej jeden słoik, niczym relikt minionej epoki przedwyborczych cudów. I trudno mu się dziwić, że wysnuł gorzko-ironiczną propozycję: wybory powinny odbywać się co pół roku.

Tymczasem przed świętami Bożego Narodzenia 2025 roku lodówka stoi pusta. Bez radnych. Bez kamer. Bez spontanicznych zrywów. Bez „kiełbaski”. Dlatego w duchu świąt pozwalamy sobie zakończyć apelem: Szanowni radny Sebastianie Mamzerze i radna Moniko Kosińska – skoro spontanicznie udało się Wam pojawić przy lodówce przed wyborami, to czemu nie miałoby się to udać przed świętami? Lodówka nadal stoi. Może warto znów skrzyżować wieczorne spacery, wypełnić półki, a jeśli tradycja zobowiązuje – pozwolić komuś spontanicznie włączyć kamerę.

A potem, być może, warto zadać sobie jeszcze jedno pytanie czy selektywna troska o jadłodzielnię powinna mieć polityczny kalendarz, czy raczej powinna działać – tak jak działa choćby w pobliskich Międzyzdrojach. Tamtejszy Ośrodek Pomocy Społecznej nie potrzebuje kamer, teatralnych uśmiechów ani spontanicznych filmików. Nie ma gestów reżyserowanych dwa tygodnie przed wyborami. Nie ma pozowania do zdjęć z kiełbasą.

Są natomiast regularne, cotygodniowe zdjęcia pełnych półek, warzyw i produktów spożywczych – oraz proste komunikaty: „Można korzystać. Lodówka jest pełna.”. Tak działa realna pomoc.