Nazywam się Sylwia Pietrzak i jestem żoną Bartka oraz mamą dwóch nastoletnich córek: Asi i Uli. Przedstawiam się w taki sposób, ponieważ te dwie role są dla mnie najważniejsze w życiu. Każdy z nas ma mnóstwo marzeń. Moim marzeniem od kiedy pamiętam było stworzenie kochającej się rodziny. Razem z mężem powtarzaliśmy sobie, że „kochając się, mając zdrowie, ręce gotowe do pracy i zachowując logiczne myślenie poradzimy sobie w każdej sytuacji”. Tym przesłaniem kierowaliśmy się przez całe dotychczasowe życie. Aż do 16 listopada 2021 roku. Ten dzień zmienił nasze życie na zawsze…
Zaczęło się od moich kłopotów z wysławianiem w trakcie pracy. Czułam blokadę w ustach, gdyż nie mogłam wypowiedzieć zdania, które w pełni świadomie tworzyłam w głowie. Myślałam, że złe samopoczucie szybko minie, ale objawy nie ustępowały
i wezwano karetkę. Znalazłam się w potwornie frustrującej sytuacji, w której umysł myślał logicznie, a werbalnie niewiele potrafiłam przekazać. Ratownicy medyczni podejrzewali udar. Po przywiezieniu do szpitala diagnoza została zweryfikowana. Wykonano tomografię komputerową i rezonans magnetyczny. Wykryto u mnie guza mózgu. Jest to oponiak o wielkości ok. 2 cm x 2 cm. Po dwóch godzinach wszystkie objawy, które pojawiły się wcześniej ustąpiły. Podczas rozmowy z neurochirurgiem usłyszałam, że oponiaki są najczęściej guzami niezłośliwymi, ale ten, którego u mnie wykryto jest niestety złośliwie ulokowany, co znacząco utrudnia operację. Moja zmiana nowotworowa obejmuje zatokę jamistą, sięgającą do siodła tureckiego i zwęża światło tętnicy szyjnej wewnętrznej prawej oraz tętnicy przedniej mózgu (oponiak je oplata). Ponadto uciska skrzyżowanie obu nerwów wzrokowych i leży w sąsiedztwie przysadki.
Po wyjściu ze szpitala udałam się na konsultacje: okulistyczną i endokrynologiczną oraz przesłałam dokumentację medyczną do prof. Ząbka z Centrum Gamma Knife Kliniki Neurochirurgii w Warszawie. W odpowiedzi otrzymałam wiadomość, że przypadek mojej choroby nie kwalifikuje się do radioterapii za pomocą noża Gamma z uwagi na fakt, że guz uciska i przemieszcza aparat wzrokowy. Znaczy to tyle, że naświetlania spowodowałyby ślepotę.
Konsultowałam się z najlepszymi neurochirurgami w Polsce, którzy specjalizują się w przeprowadzaniu operacji guzów niefortunnie zlokalizowanych. Byłam na konsultacjach w Krakowie, Gdańsku, Warszawie, Szczecinie i Mościskach koło Grodziska. Złożyłam też wniosek do Ministra Zdrowia o sfinansowanie operacji, ale niestety nie wyrażono na to zgody. Neurochirurdzy, którzy konsultowali mój przypadek są zgodni, że położenie guza jest bardzo trudne i z tego powodu ryzyko, jakie niesie zabieg operacyjny jest bardzo wysokie. Mogę stracić wzrok, gdyż oponiak jest bardzo blisko skrzyżowania nerwów wzrokowych. Mogę również dostać udaru, gdyż oplata on tętnicę szyjną i przednią mózgu. Ekspansja do zatoki jamistej zaburzy funkcjonowanie całego organizmu i może wystąpić porażenie nerwów twarzowych, a uszkodzenie naczyń krwionośnych licznie przebiegających w okolicy guza może doprowadzić do wylewu krwi do mózgu, co w finale doprowadzi do śmierci. Jeżeli nie zdecyduję się na operację, wyżej wskazane objawy również sukcesywnie będą się pojawiać, prowadząc do niepełnosprawności, a następnie śmierci.
Podczas jednej z licznych prób szukania pomocy otrzymałam informację, że w Hannoverze znajduje się Klinika i Placówka Badawcza Neurochirurgii ( INI ), która specjalizuje się w operowaniu guzów mózgu w trudnych lokalizacjach. Szpital cieszy się wyjątkowym uznaniem w całej Europie. Przede wszystkim z uwagi na nieliczne powikłania, jakie występują u pacjentów podczas operacji i również po przeprowadzonych zabiegach. Nie mając nic do stracenia, wysłałam do INI swoją dokumentację medyczną. Ku wielkiej radości, otrzymałam kwalifikację do operacji ze wskazaniem szybkiego wykonania. Głównie z uwagi na duży ucisk oponiaka na nerw wzrokowy. Niestety, koszt operacji nie należy do niskich. Przeprowadzenie zabiegu operacyjnego w Klinice wyceniono na 64 000 € (ok. 293 000,00 PLN).
Mam 44 lata, wspaniałą rodzinę i pracę, do której z przyjemnością wstaję każdego ranka. Mam też guza mózgu, który chwilowo przysłonił moje szczęśliwe życie. Podjęłam decyzję o operacji i bardzo bym chciała, aby odbyła się ona w Hannoverze. Pragnę operacji tam, gdzie ryzyko zabiegu oraz możliwych powikłań jest najmniejsze. Koszty operacji są bardzo wysokie, zdecydowanie ponad nasze możliwości finansowe. Dlatego ośmielam się prosić o wsparcie…
Jak śpiewał Seweryn Krajewski w piosence „… nie jesteś sama, uwierz w siebie, uwierz w ludzi, uwierz w nas…”, tak ja wierzę, że z pomocą każdego, kto chce i może pomóc uda się uratować moje życie.
Dziękuję z góry za przeczytanie mojej historii.
Dziękuję za dobre słowo, zrozumienie i okazane wsparcie.