„Cena ropy tanieje, a paliwo na stacjach wciąż drogie” można usłyszeć w przeróżnych przekazach. Sprawę na oficjalnym profilu Twitterowym postanowili wyjaśnić pracownicy PKN Orlen przekonując, że ceny ustalane są w oparciu o notowania paliw gotowych na giełdzie ARA, a nie o notowania ropy.

„24 lutego baryłka ropy kosztowała 98,5 USD, przy kursie 4,12. Litr ON = 5,62 zł. Dzisiaj baryłka 84,6, przy kursie 4,54, litr ON = 7,92. Obajtek bredzi coś »efektach synergii zrealizowanych fuzji« i biometanie. To tylko finansowanie PiS, żadna ekonomia”napisał na Twitterze Dariusz Joński z Platformy Obywatelskiej. Podobne zarzuty formułowali w sieci zwolennicy opozycji.

Do sprawy odniesiono się na oficjalnym profilu PKN Orlen na Twitterze. Podkreślono, że ceny paliw w Europie ustalane są w oparciu o notowania paliw gotowych na giełdzie ARA, a nie o notowania ropy. „Od momentu rozpoczęcia wojny na Ukrainie notowania te z uwzględnieniem kursu dolara wzrosły dla diesla o blisko 40 proc., co znajduje odzwierciedlenie w cenach paliw w Europie” – dodaje polski koncern wielobranżowy, operujący na rynkach biopaliw, energii elektrycznej i ciepła, petrochemii, prasowym, produkcji nawozów sztucznych, poszukiwań, wydobycia i przerobu ropy naftowej oraz sprzedaży detalicznej.

W kolejnym z wpisów przypomniano również, że „paliwo w Polsce od wielu miesięcy pozostaje najtańsze w całej Unii Europejskiej i jest zdecydowanie tańsze niż w krajach naszego regionu o podobnej zamożności”.

Po inwazji Rosji na Ukrainę w Europie wzrosła inflacja, ceny energii i paliwa. O tym, co wpływa na ostateczne koszty benzyny, mówił już szczegółowo prezes Orlenu Daniel Obajtek. Wskazał m.in. na wysokie ceny logistyki czy biododatków.