Zgody na wprowadzanie obostrzeń nie ma, choć rząd ma już wstępny plan – wynika z informacji Wirtualnej Polski. Mają wrócić limity osób w sklepach, galeriach, na weselach i zgromadzeniach. Plan zostanie wdrożony jednak dopiero wtedy, gdy epidemii nie uda się wyhamować maseczkami i szczepieniami.
Nie, nie i jeszcze raz nie – premier Mateusz Morawiecki i minister zdrowia Adam Niedzielski wciąż są przekonani, że wprowadzanie ograniczeń i obostrzeń może poczekać.
Jak wynika z informacji Wirtualnej Polski, wstępny plan jednak już jest – to zmniejszanie limitów, które wciąż obowiązują (np. w handlu, miejscach rozrywki, czy podczas zgromadzeń). I choć są założenia, to do decyzji o takim ruchu wciąż daleko. Kluczowe do jej podjęcia będzie tempo pojawiania się nowych osób w szpitalach.
Resort zdrowia jest przekonany, że szczyt fali przypadnie na około 20 tys. hospitalizacji. I powinno się to stać na przełomie grudnia i stycznia. Takie liczby mają nie być problemem dla służby zdrowia . Jeżeli kolejne tygodnie zaburzą ten plan, to obostrzenia zostaną w grze. Nie są jednak wcale takie pewne – są ostatecznością, ale odległą.
I to pomimo faktu, że najprawdopodobniej jeszcze w pierwszym tygodniu listopada dzienna liczba zakażeń przekroczy próg 10 tys. przypadków, odnotowanych w ciągu jednej doby. Piątkowy Rządowy Zespół Zarządzania Kryzysowego nie podjął decyzji o wprowadzeniu jakichkolwiek ograniczeń. I zbyt długo się nimi nie zajmował.
W tej chwili w całym kraju jest około 12 tys. łóżek dla pacjentów z COVID-19. Zajętych jest około 7 tys. z nich. To znaczy, że pacjenci zajmują około 60 proc. gotowych miejsc.
Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska w programie „Newsroom” WP przekonywał, że rząd ma „plan B” – a jest nim nic innego, jak podział Polski na żółte i czerwone strefy. Pewne jest, że strefy będą obejmować powiaty, a nie województwa.
Pomysł na obostrzenia wstępnie już jest – rząd przywróciłby zasady obowiązujące już podczas poprzednich fal. A to oznacza limity dla klientów, gości, kibiców i widzów w sklepach, restauracjach, hotelach i miejscach wydarzeń sportowych i kulturalnych
11 komentarzy
Anonim mówi:
lis 2, 2021
o godzinie 11:34
tyle obostrzeń przez blisko dwa lata i pandemia nie została unicestwiona? czyżby te zakażenia wirusowe były, są i będą jak co roku zakażenia grypowe na jesieni i wiosną?
a jak to się stało, że w zeszłym roku nie było grypy oraz szczepień przeciw grypie?
w tym roku takie szczepienia już są!
zakażenia wirusowe leczy się środkami przeciwwirusowymi, a nie sianiem strachu! PAJACE
Anonim mówi:
lis 3, 2021
o godzinie 16:43
A idź tam gdzie umierają na zapalenie płuc, odmę płucną lub inne odmiany covi19. Idź i zabierz ze sobą rodzinę! Mniej będzie foliarzy a więcej zdrowego rozsądku!
Anonim mówi:
lis 4, 2021
o godzinie 12:24
ktoś do tego zapalenia płuc doprowadził
Anonim mówi:
lis 2, 2021
o godzinie 10:58
Czytam te komentarze jestem przerażony jak bardzo macie zrytą głowę przez kłamstwa TV i ministra nie zdrowia dla ktorego inne choroby umarły jest tylko covid.
Anonim mówi:
lis 2, 2021
o godzinie 8:39
To prawda , policja powinna karać za brak maseczek w sklepach i pomieszczeniach zamkniętych
Aga mówi:
lis 2, 2021
o godzinie 8:26
Policja powinna sprawdzać rano duże sklepy i spać mandaty.Bez maseczek prawie każdy,a obsługa sklepu nic z tym nie robi
ANONIM mówi:
lis 2, 2021
o godzinie 8:37
jak obsługa sklepu sama bez maseczek to jak mogą komus zwrócic uwagę.
MIASTOWY mówi:
lis 3, 2021
o godzinie 2:05
Może w niektórych supermarketach, ale nie we wszystkich!
Anonim mówi:
lis 2, 2021
o godzinie 8:58
Bo mandaty to antidotum na wszystko…te maseczki to głupota. Nikt nie ma prawa nas zmuszać, aby nosić ten „kaganiec”.
Anonim mówi:
lis 2, 2021
o godzinie 9:40
Kazdy sad uchyla mandaty, ale skad mozesz o tym wiedzieć, skoro cała wiedze życiową czerpiesz z telewizji
KAMIL mówi:
lis 3, 2021
o godzinie 2:02
Od karania za brak maseczki jest policja, a nie obsługa sklepu!!! Z rana większość ma maseczki po 16stej to już różnie.