Do końca marca 2020 roku zgodnie z nowymi przepisami sejmiki będą musiały podzielić Polskę na 4,7 tys. obwodów łowieckich. Posłowie zdecydowali, że właściciel pola, lasu, łąki czy innego prywatnego gruntu będzie mógł jedynie przed sądem ubiegać się o to, aby myśliwi nie pojawiali się na jego prywatnej własności. 

Myśliwi osiągnęli swoje. Podkomisja sejmowa przyjęła poprawki, które, jak twierdzą organizacje pozarządowe, konserwują już istniejące przywileje korzystne dla myśliwych. Rząd postanowił dać sejmikom czas na wyznaczenie granic dzielących Polskę na prawie 4,7 tys. obwodów łowieckich do 31 marca 2020 r.

Do zapisów ustawy Prawo łowieckie niejako bocznymi drzwiami sprytnie przepchnięto wcześniej zapis (schowany w specustawie dotyczącej zwalczania chorób zakaźnych u zwierząt) zgodnie z którym, jeśli jesteś właścicielem pola, lasu czy łąk albo innego prywatnego grunt, a nie chcesz, by biegali po nim myśliwi ze strzelbami, możesz o swoje prawa ubiegać się jedynie przed sądem.

Nowe prawo mówi także o utrudnianiu i uniemożliwianiu polowania. Przepis ten dotknie nie tylko wojujących przeciwników łowiectwa. Będzie mógł być wykorzystany przeciwko każdemu z nas. Co prawda jest w nim zapisane, że przeszkadzanie musi być umyślne, ale przecież wystarczy, że myśliwy poinformuje spacerowicza lub grzybiarza, że właśnie poluje, i od tej chwili już spacerowanie lub zbieranie grzybów będzie umyślnym przeszkadzaniem.