Szczeciński sąd zawiesza rozpatrywanie pierwszej sprawy obniżenia emerytury z tzw. ustawy dezubekizacyjnej. Podobny los czeka prawdopodobnie dziesiątki kolejnych osób informuje Głos Szczeciński.

Proces miał ruszyć w czwartek w Sądzie Okręgowym w Szczecinie. Pozew złożył 58-letni Arkadiusz M. z Pyrzyc. Prawie 20 lat pracował w straży granicznej, m.in. na przejściu granicznym w Kołbaskowie. Służbę rozpoczął w 1981 r. Po upadku PRL został pozytywnie zweryfikowany i kontynuował pracę w straży granicznej do emerytury w 2000 r. Do niedawna dostawał ok. 3 tys. zł netto emerytury. Po wejściu w życie ustawy dezubekizacyjnej odbiera co miesiąc 1300 zł.

Nie zrobiłem nic złego. To była normalna praca w straży granicznej. Najpierw służyłem na granicy, potem przeniesiono mnie do portu, gdzie pracowałem jako starszy kontroler. Kontrolowaliśmy podróżnych, jeździliśmy na odprawy statków. Potem awansowałem na kierownika zmiany. To była typowa praca logistyczna, polegająca na przyjmowaniu zgłoszeń do odpraw statku, wysyłaniu ludzi na odprawy – opowiada.

Podczas pracy w straży granicznej awansował z podporucznika na kapitana. Już na emeryturze zatrudnił się na poczcie. Dzięki temu mógł wyrobić sobie tzw. pełną emeryturę mundurową (75 proc. wynagrodzenia). Ale gdy ponad rok temu w życie weszła ustawa dezubekizacyjna, Zakład Emerytalno-Rentowy MSWiA (taki ZUS dla mundurowych) nie uznał mu lat pracy z okresu 1985-1990 r. (tzw. lata zeroskładkowe). Podstawą decyzji były akta osobowe IPN. Arkadiusz M. chciał osobiście zobaczyć, co w nich jest. Poprosił o swoją teczkę personalną. Okazało się, że powodem zakwestionowanie jego emerytury był fakt, że w 1985 r. poszedł na studia do szkoły oficerskiej.

Po szkole zaproponowano mi mieszkanie w Dziwnowie i pracę jako dowódca przejścia granicznego. Byłem tam przez rok, ale ponieważ z mieszkania nic nie wyszło, poprosiłem o przeniesienie bliżej Szczecina, bo mieszkam w Pyrzycach. Trafiłem na przejście do Kołbaskowa, gdzie przez następne lata pracowałem jako kontroler. Potem zostałem pozytywne zweryfikowany, bo nikomu nie szkodziłem i lojalnie pracowałem. Teraz karze się mnie za to obniżeniem emerytury. Nie zgadzam się z tym – mówi.

Przed rozprawą sąd zdecydował jednak, że na razie rozpatrywanie pozwu zawiesi. Poczeka na decyzję Trybunału Konstytucyjnego. Rok temu warszawski sąd rozpatrując podobną sprawę uznał, że są wątpliwości, czy odbieranie emerytur pozytywnie zweryfikowanym pracownikom służb mundurowych jest zgodne z konstytucją. I wysłał zapytanie do TK. Do szczecińskiego sądu codziennie wpływa po kilka pozwów o przywrócenie obniżonych emerytur byłym pracownikom służb mundurowych PRL, pozytywnie zweryfikowanych w III RP. Prawdopodobnie wszystkie zostaną zawieszone do decyzji TK. Termin nie jest znany.

Na koniec ubiegłego tygodnia wniosków było już około trzydziestu. Można się spodziewać, że sądy będą te sprawy zawieszać, choć każda sprawa będzie badana oddzielnie – mówi sędzia Tomasz Szaj z Sądu Okręgowego w Szczecinie.

Komandosi z Dziwnowa na celowniku

„Na celowniku” ustawy zmniejszającej emerytury za „służbę na rzecz totalitarnego państwa”, znaleźli się także weterani tej jednostki specjalnej. Kariery wielu z nich rozpoczęły się od służby w „Czerwonych beretach”, zaś niektóre z jednostek armii PRL, jako elita wojsk rozpoznania, podlegały pod Zarząd II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, czy też Zarządowi Szkolenia Bojowego.

Celem ustawy jest odebranie przywilejów emerytalnych funkcjonariuszom zasłużonym dla PRL, w okresie od 22 lipca 1944 do 31 sierpnia 1990 roku. Zarząd II, to część wywiadu wojskowego, a tym samym praca tam podpada, pod „służbę na rzecz totalitarnego państwa”.

Dotyczy to także np. zwiadowców jednostki specjalnej w Dziwnowie, następnie I Batalionu Szturmowego w Lublińcu.