„Drożyzna nie oznacza, że nie można jeść. Można jeść trochę mniej i trochę taniej” – powiedział w rozmowie z „Super Expressem” Przemysław Czarnek, pytany o to, jak walczyć z drożyzną. Szef resortu edukacji i nauki zdradził także, jak spędzi wakacje.

Drożyzna daje się Polakom we znaki. Inflacja w naszym kraju jest najwyższa od ponad 20 lat – a jej punkt kulminacyjny dopiero przed nami. Rząd tłumaczy się czynnikami zewnętrznymi, m.in. wojną w Ukrainie.

Dziennikarze „SE” zapytali Przemysława Czarnka o to, jak planuje spędzić tegoroczne wakacje. W rozmowie pojawił się także temat wysokiej inflacji.

– Jadę w podróż prywatną do znajomych w Polsce i za granicą. W sumie 10 dni podróży. Będę osobiście kierował samochodem. Będzie też dużo przystanków. Mam mnóstwo zaproszeń od znajomych i w Polsce, i we Włoszech, i w Austrii – mówił Czarnek.

Czy zatem ministrowi, który na samo paliwo wyda ponad 2000 zł, drożyzna da się we znaki? – zastanawiają się dziennikarze „SE”. Okazuje się, że tak. Dlatego (przez wysokie ceny – przyp. red.) jadę do znajomych, nie na wypoczynki w hotelach – podkreśla minister.

– Czasami coś będziemy pichcić, znajomi zaproszą na obiady, ale bez przesady, drożyzna nie oznacza, że nie można jeść. Można jeść trochę mniej i trochę taniej – uważa Czarnek