
Na świnoujskiej plaży, tuż przy miejscu planowanego terminala kontenerowego – określanego dziś jako „Przylądek Pomerania” – odbyła się wspólna konferencja prasowa władz Świnoujścia i Międzyzdrojów. W spotkaniu wzięli udział samorządowcy, przedstawiciele mieszkańców, branży turystycznej oraz środowiska naukowego. Wszyscy zgodnie podkreślali: nie ma zgody na inwestycję w obecnym kształcie, bez konsultacji, rzetelnych analiz i poszanowania lokalnej społeczności.
Prezydent Świnoujścia Joanna Agatowska zaznaczyła, że do tej pory nie przedstawiono ani szczegółowych analiz ekonomicznych, ani środowiskowych czy społecznych, które uzasadniałyby lokalizację terminala właśnie między Świnoujściem a Międzyzdrojami. – Nigdy nie otrzymaliśmy wiarygodnych analiz, które wykazałyby zasadność budowy terminala w tym miejscu. Nie było konsultacji – były fakty dokonane. To nie jest partnerskie podejście i nie ma nic wspólnego z demokratycznym procesem – mówiła.
Prezydent przypomniała, że miasto od miesięcy domaga się rozwiązań związanych m.in. z dostępnością do plaży, funkcjonowaniem przepraw promowych oraz sytuacją mieszkańców terenów włączonych w obszar portowy. – Lista spraw niezałatwionych jest długa. Oczekujemy rozmowy – zanim zapadną decyzje, a nie po ich ogłoszeniu.
„Region żyje z turystyki. Port nie może tej równowagi zniszczyć”
Głos poparcia dla stanowiska Świnoujścia wyraził Burmistrz Międzyzdrojów Mateusz Bobek, podkreślając, że przyszłość wysp Wolin i Uznam od ponad stu lat budowana była na ruchu turystycznym.
– Jedynym darem natury, jaki tu mamy, jest turystyka. To ona od pokoleń daje mieszkańcom miejsca pracy i rozwój. Jeśli inwestycja nie będzie solidnie przeanalizowana i chroniona przed politycznymi zmianami, pozostanie ruiną planów i stratą dla regionu – mówił.
Samorząd Międzyzdrojów współfinansował już niezależne analizy dotyczące planowanej inwestycji, wskazując na liczne ryzyka.
Mieszkańcy: „To nie garstka protestujących, to tysiące ludzi”
Przewodniczący Zarządu Osiedla Warszów Artur Krysztofowicz przypomniał, że sprzeciw wobec inwestycji był wielokrotnie wyrażany formalnie – uchwałami, petycjami i wnioskami. – Nie można nazywać garstką krzykaczy samorządowców, radnych i tysięcy mieszkańców, którzy od miesięcy apelują o ponowne przeanalizowanie decyzji – mówił.
Zaapelował także do premiera Donalda Tuska: – Prosimy o interwencję i przywrócenie mieszkańcom prawa współdecydowania o miejscu, w którym żyją.
Konsultacje? „To była fikcja”
Renata Koch-Trochimowicz z Zarządu Osiedla Warszów stanowczo podkreśliła, że dotychczasowe spotkania nie miały charakteru konsultacyjnego. – Mieszkańcy dowiedzieli się o inwestycji z konferencji prasowej. Nie pytano nas o zdanie. To niedopuszczalne – mówiła.
Odniosła się również do „tajnego raportu”, na który powoływał się prezes portu. – Dane zostały przedstawione w sposób manipulacyjny. Raport wcale nie pokazuje poparcia dla terminala – pokazuje poparcie dla zrównoważonego rozwoju. A projekt w obecnej formie jest jego zaprzeczeniem.























