Archidiecezja szczecińsko-kamieńska opublikowała dokument dotyczący udzielania Komunii świętej osobom w ponownych związkach – pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz Terlikowski.

– To ważny sygnał i ważna decyzja arcybiskupa Andrzeja Dzięgi. Dobrze, że ktoś wreszcie w polskim Episkopacie potraktował poważnie zawarte już w „Amoris laetitia” (adhortacja, czyli dokument nauczania papieskiego o miłości w rodzinie) – a później wielokrotnie potwierdzone – decyzje papieskie – wskazuje publicysta.

Jednakże, jak zauważa Tomasz Terlikowski w swoim artykule, wprowadzone zmiany wydają się być nieadekwatne do papieskich zaleceń.

Papież Franciszek od dłuższego czasu wzywa do otwarcia Kościoła na osoby w nieuregulowanych sytuacjach, zachęcając do indywidualnego rozeznania moralnego. Tymczasem w Polsce, zamiast personalnego rozeznania i rozmów duchowych, wprowadzono sztywne normy administracyjne, które mogą ograniczać dostęp do sakramentów dla osób w nowych związkach po rozwodzie.

Krytyka skupia się na procedurach administracyjnych zamiast na rozeznaniu duchowym i sumieniu, które były kluczowymi elementami nauczania papieża. Procedury te, według Terlikowskiego, nie tylko są zbyt biurokratyczne, ale także mogą prowadzić do traumatycznych doświadczeń dla osób przechodzących przez proces orzekania nieważności małżeństwa.

Ostatecznie, mimo że arcybiskup Dzięga podjął kroki w kierunku zmian, zdaniem Terlikowskiego, działania te pozostają niezgodne z duchem i intencjami papieskimi, skupiając się bardziej na pozorach zmian niż na rzeczywistym dostosowaniu do nowych wytycznych.

Zmianą na lepsze jest natomiast – kluczowy dla tego dokumentu – punkt trzeci, który jest rzeczywiście przełomowy. Jak na polskie warunki.

To w nim arcybiskup Dzięga wskazuje, co powinien zrobić proboszcz ze sprawami osób, których pierwsze małżeństwo nie zostało uznane za nieważne i u których nie da się przeprowadzić takiej procedury.

Ich sprawy proboszcz ma przekazać do kurii. Tam jej wicekanclerz – w tym wypadku ks. Robert Kaszak – ma się zajmować rozeznaniem w sytuacji. Jednym słowem w miejsce rozeznania osobistego pojawia się kolejna procedura prawna. A decyzje podejmować będą nie ludzie, nie wierni i nawet nie spowiednicy, ale urzędnik kurialny – mówi Terlikowski.