Kolejna podwyżka stóp procentowych stała się faktem. Rada Polityki Pieniężnej w czwartek ustaliła główną stawkę na poziomie 5,25 proc. Przez ostatni miesiąc wynosiła 4,5 proc. Oznacza to m.in. wzrost rat kredytów. To odpowiedź na ciągle rosnącą inflację.

Stopy procentowe wzrosły o 0,75 pkt proc., wyznaczając nowe wieloletnie maksima. Ostatni raz stopa referencyjna przekraczała 5 proc. w 2008 roku. A w tym samym okresie 12 miesięcy temu była praktycznie zerowa.

Kolejne podwyżki wymuszają coraz szybciej rosnące ceny w Polsce. Jeszcze miesiąc temu wydawało się, że RPP będzie wolniej zacieśniać politykę pieniężną. Gdy jednak tydzień temu okazało się, że w kwietniu inflacja wzrosła do 12,3 proc. i zdecydowanie przebiła prognozy, ekonomiści byli przekonani co do kolejnej zdecydowanej interwencji.

Najbardziej zainteresowani stawkami oprocentowania w NBP są wszyscy ci, którzy spłacają kredyty w złotych. Zdecydowana większość Polaków ma raty zależne pośrednio (poprzez stawkę WIBOR) od stóp procentowych. W normalnej sytuacji podwyżka głównej stawki w NBP powinna oznaczać mniej więcej proporcjonalny wzrost oprocentowania pożyczek i kredytów.

Przy takim oprocentowaniu rata typowego kredytu udzielonego niedawno na 300 tys. zł na 25 lat jest na poziomie ponad 2,5 tys. zł. W porównaniu z początkiem października 2021 roku, gdy stopy procentowe były zerowe, oznacza to zwiększenie raty o blisko 1100 zł.

Na komentarz prezesa Adama Glapińskiego trzeba poczekać do piątku. Na razie RPP opublikowała komunikat, w którym wyraźnie jest napisane, że „NBP będzie podejmował niezbędne działania w celu zapewnienia stabilności makroekonomicznej, przede wszystkim w celu ograniczenia ryzyka utrwalenia się podwyższonej inflacji”.