To był konflikt, który zakończył współpracę pomiędzy Schroniskiem, a wolontariuszami. Od tego czasu pisma informujące o fatalnych problemach oraz rzekomym sposobie traktowania zwierząt trafiają do przeróżnych instytucji. Temat poruszany był m.in. na sesji Rady Miejskiej kamieńskiego samorządu. Co tak naprawdę się stało? Dlaczego Gmina Golczewo, a przede wszystkim Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt odcięło się od działań Fundacji „Psia Kość”? O motywach postanowił napisać Burmistrz Maciej Zieliński. Materiał publikujemy w całości. 

„Często jak jestem w Komunalne Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Sosnowicach to zastanawiam się czy mógłbym tu pracować. Nie żebym się bał ciężkiej pracy (wielkie ukłony dla wszystkich pracowników schroniska). Ale spojrzenia tych psów. Człowiek wziąłby, ale mieszka w bloku na trzecim piętrze i go długo niestety nie ma w domu.

Zaraz po objęciu urzędu burmistrza poprosiły mnie o spotkanie przedstawicielki fundacji „Psia Kość”. Z przesłaniem jak to w schronisku jest źle. Na spotkaniu w urzędzie w obecności pani kierownik cała litania zastrzeżeń, zdjęcia, notatki itp. Trudno mi było się jakoś do tego odnieść. Pewne rzeczy wyglądały wiarygodnie, inne mniej. Dziś jak o tym myślę to przypominam sobie niedawna rozmowę z pewną wolontariuszką. Mówiła że to fajnie że w Sosnowicach tak można sobie przyjść, bo w niektórych innych wolontariusze nie zawsze są mile widziani bo „pies kupkę zrobi, ktoś zdjęcie zrobi, i cyk do Internetu, i jaki to syf w tym schronisku”. Łatwo się przecież recenzuje prace innych. Nigdy nie chciałem takiego miejsca. W schronisku będzie dobrze jeśli psom będzie dobrze. A będzie im dobrze jak wyjdą na spacer, jak ktoś przytuli, jak „prawie” jak w domu. A to mogą zrobić tylko prawdziwi wolontariusze. Niedługo później wybuchła afera z martwym psem znalezionym w schronisku.

Od wielu lat fundacja „Psia Kość” prowadziła Facebookowy profil schroniska, zajmowała się całą „otoczką” medialną, organizowała zbiórki na schronisko. Na kiermaszach i w innych miejscach stlały i stoją nadal puszki fundacji z logiem schroniska a „profil” schroniska regularnie promował odpis 1% na fundacje „Psia Kość”. Cały dochód z każdego rajdu na 6 łap był dochodem fundacji i nigdy tak naprawdę nie wiedzieliśmy ile zostało zebrane. Ludzie związani ze schroniskiem zaczęli mi zwracać uwagę że ta sytuacja jest co najmniej dziwna. Ludzie, którzy przyjeżdżają do schroniska co tydzień a nawet częściej i wykonują tam tytaniczna pracę.

W lutym tego roku, wieczorem, odebrałem telefon od przedstawicielki fundacji. Powiedziała że kierownik schroniska chce uśpić psa. Odpowiedziałem że decyzje o ewentualnej kwalifikacji do eutanazji psa podejmuje weterynarz (później się dowiedziałem że temu psu wypadały jelita, a lekarze mieli „poważne wątpliwości co do komfortu życia psa”). Kierownik powiedział że albo pies będzie miał dom tymczasowy albo trzeba będzie podjąć taką decyzję. W naszym schronisku jest ponad 100 psów. Co byśmy nie zrobili, na dłuższą metę to nie są warunki dla psa w takim stanie. Powiedziałem ze ustalę o co chodzi i oddzwonię rano. Po godzinie zobaczyłem w mediach wpis fundacji mówiący w skrócie o tym, że trzeba ratować psa bo inaczej kierownik schroniska go zabije. Zły kierownik, złe schronisko, w komentarzach że pewnie pozbywa się psów bo chce mieć mniej roboty. Chyba nie można bardziej zaszkodzić schronisku. Ani słowa o tym w jakim pies jest stanie.

Kierownik zakończył „współpracę” z fundacją. Ja mimo wszystko ufałem że można jeszcze jakoś to ułożyć. Podkreślałem że sprawa finansów musi być transparentna, że profil fundacji na Facebooku powinien odróżniać się od oficjalnego profilu schroniska (do dziś na profilu fundacyjnym widnieją dane i strona www schroniska, ale konto do wpłat: „patronat” fundacja „Psia kość”). A przede wszystkim że współpraca na rzecz schroniska musi trwać w porozumieniu z ludźmi, którzy na rzecz schroniska codziennie się poświęcają (i nie mówią o tym w mediach). Realna praca fundacji sprowadzała się do Agaty, która przyjeżdżała zawsze do schroniska. Dla reszty jakby jedynym argumentem było 10 tysięcy „like’ow” na Facebooku.

Oficjalne dostępne dane mówią o tym że tylko przez trzy ostanie lata fundacja zebrała około 250 tys. zł. Dopiero niedawno mogliśmy się dowiedzieć na co zostały przeinaczone środki. Wedle roboczo przesłanych danych, na schronisko i inne psy trochę ponad połowa.

Dzięki dobrej współpracy z gminami wcześniej tworzącymi schronisko, dziś jest ono sprawą kolejnych trzech. 12 gmin z trzech powiatów zaufało że psy, które od nich trafią, będą miały się dobrze. Ale przecież chodzi o to żeby w schronisku psów był jak najmniej. Nic tak nie cieszy jak informacja, że od początku tego roku adopcji było więcej niż przyjęć.

Fajnie jak się siedzi przed komputerem. Ostatnio na schronisko wysyłane są masowo donosy do wszystkich możliwych instytucji. Samorządowcy z gmin tworzących schronisko są regularnie informowani jak to niby jest źle w Sosnowicach. Kiedy jeszcze rozmawiałem z przedstawicielkami fundacji, pytałem: ale czy w schronisku jest źle? odpowiadały: no nie. Czy psy maja się tam źle? no nie. Czy pieniądze są tam źle wydawane? Nie. O co wiec chodzi?

W tym roku na Rajdzie na 6 łap było najwięcej ludzi. Schronisko w Sosnowicach to miejsce gdzie jest dużo dobrych ludzi i emocji. Przykro, że niektórzy myślą że im gorzej dla schroniska, tym lepiej dla nich. P.S. Adoptuj. Nie kupuj.”

Maciej Zieliński
Burmistrz Golczewa