Czy to będą tradycyjnie najdroższe święta w historii? Zdania są podzielone – według części ekspertów wydatki na święta mogą być w tym roku niższe o 250 zł niż w poprzednim roku. W sklepach cudu jednak nie będzie, nawet jeśli drożyzna zostanie rozcieńczona promocjami.

Z najnowszego raportu „Indeks cen w sklepach detalicznych”, opracowanego przez UCE Research i Uniwersytety WSB Merito, wynika, że w listopadzie kategorią, która najbardziej obciążyła domowe budżety, były używki. Do tej grupy zaliczają się produkty takie jak herbata, alkohol, ale przede wszystkim kawa, której ceny poszybowały w górę w astronomicznym tempie. Cała kategoria odnotowała wzrost o 12,1% rok do roku, co stanowiło kontynuację trendu z października.

Szczegółowa analiza danych pokazuje, że za ten drastyczny skok odpowiada głównie „mała czarna”. Kawa mielona podrożała aż o 29,4%, a jej wersja rozpuszczalna o 15,6% w porównaniu do roku ubiegłego. Dlaczego płacimy tak dużo?

– Wzrosty cen kawy na półkach sklepowych to działający z opóźnieniem efekt podwyżek cen giełdowych surowych ziaren. Kontrakty długoterminowe, obowiązujące w oparciu o stare notowania, kończą się i zostają zastępowane przez nowe. Niewielkim pocieszeniem może być wyhamowanie tempa wzrostu cen giełdowych kawy, gdyż wcześniejsze skoki nie musiały być w pełni skonsumowane przez producentów gotowych wyrobów, a dodatkowo rynek azjatycki rośnie bardzo szybko, napędzając popyt – wyjaśnił dr Marek Szymański z Uniwersytetu WSB Merito, wskazując na globalne uwarunkowania rynkowe.

Tuż za używkami na podium podwyżek uplasowały się napoje bezalkoholowe, które podrożały średnio o 11,6%. Konsumenci planujący świąteczne wypieki i prezenty muszą przygotować się również na wyższe wydatki w dziale słodyczy i deserów. Produkty te podrożały o 10,1% rok do roku, co jest efektem m.in. rosnących kosztów kakao.

Czwartą pozycję w rankingu zajęło mięso ze wzrostem o 8,7%, a pierwszą piątkę zamyka pieczywo, które jest droższe o 6,9% niż przed rokiem. Co ciekawe, w przypadku pieczywa wzrost cen nastąpił mimo stabilnych zapasów mąki i niższych cen zbóż w skupach, co może sugerować, że producenci rekompensują sobie wcześniejsze okresy powściągliwości w podnoszeniu marż.