Ceny nad Bałtykiem oszalały. W niektórych miejscach za kilogram dorsza trzeba zapłacić ponad 100 zł, a ceny dochodzą nawet do 170 zł/kg – alarmuje „Fakt”. A i tak kwoty te nie rekompensują smażalniom ryb rosnących kosztów działalności – wynika z relacji gazety.

Właściciele lokali gastronomicznych obawiają się, że będą musieli wycofać się ze sprzedaży dorsza – opisuje „Fakt”. W niektórych miejscach kilogram tej smażonej ryby kosztuje nawet 170 zł.Bary i smażalnie podają więc cenę za 100g, by nie odstraszać klientów.

Jak relacjonuje „Fakt”, za płat smażonego dorsza z surówkami i napojem trzeba zapłacić nawet… 86 zł. Wzrost cen do tak szokującego poziomu wyjaśnił w rozmowie z gazetą właściciel smażalni ryb z Kołobrzegu. Jak wyliczył, powinien podnieść ceny o 60 proc., by zachować dotychczasową marżę. To jednak odstraszyłoby klientów, więc podniósł kwoty tylko o ok. 20 proc., ale to nie rekompensuje mu podwyższonych kosztów działalności.

Jak podaje właściciel baru, ceny np. butli z gazem wzrosły z 45 zł do 70 zł, podrożał też olej: z 18 zł/5 litrów do 50 zł. Podobnie podskoczyły też ceny ryb, a do tego dochodzą wzrosty czynszu, kosztów energii i pracowników.

W efekcie przedsiębiorca musiał podnieść cenę dorsza do 130 zł za kilogram z okolic 90 zł. „Teraz przeciętna porcja tej ryby z surówką i frytkami będzie kosztować około 60 złotych. To jednak może być już zbyt drogo dla turystów” – podkreśla właściciel baru w rozmowie z „Faktem”.