Bez umów, porozumień, faktur lub innych dokumentów księgowych  – tak współpracowały spółki z Dziwnowa oraz Kamienia Pomorskiego. Prezes Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Dziwnowie, Sebastian Mamzer odpowiedział na nasze pytania w związku ze swoimi stwierdzeniami, które padły na ostatniej sesji. – Ustaliliśmy to już dosyć dawno, bodajże z prezesem Guranowskim, że Kamień ma swoją…” – „Wolałbym nie słyszeć oficjalnie o ustaleniach tego typu. To ryzykowne” – odpowiedział Szefliński.  Dziś, po pisemnych wyjaśnieniach Mamzera, wątpliwości jest jeszcze więcej.

Pomoc czy zmowa?

Mamzer twierdzi, że między dziwnowskim ZWiK a kamieńskim PGK nie doszło do żadnych porozumień. Jednocześnie przyznaje, że spółki sobie pomagały, że nie istniały żadne umowy ani porozumienia, a współpraca nie była w żaden sposób rozliczana finansowo. Na pytania o dokumenty odpowiada krótko: „Nie.”

Pomoc – jak tłumaczy – polegała na wzajemnym wspieraniu się w sytuacjach awaryjnych, np. podczas braku wody u odbiorców. Problem w tym, że tego rodzaju „pomoc” między dwiema spółkami działającymi w tym samym segmencie rynku (woda i ścieki) nie jest tylko gestem solidarności – to interakcja dwóch niezależnych przedsiębiorców, którzy powinni konkurować, a nie współdziałać bez umów i faktur. W prawie, w skrajnych przypadkach, nazywa się to inaczej: porozumienie ograniczające konkurencję, czyli tzw. zmowa rynkowa.

Prawo nie zna „pomocy między spółkami”

Zgodnie z art. 6 ust. 1 pkt 1 ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, zakazane są wszelkie porozumienia, które mogą prowadzić do ograniczenia konkurencji – w tym uzgodnienia podziału rynku lub zasad współpracy między przedsiębiorcami. UOKiK wielokrotnie karze spółki komunalne za podobne „ustalenia”, nawet jeśli ich intencją – jak tu twierdzi Mamzer – było „działanie dla dobra mieszkańców”. Pomoc bez podstawy prawnej i rozliczenia to nie gest koleżeński, lecz może zostać uznane za niedozwolone uzgodnienie działalności gospodarczej.

W praktyce – gdy jedna spółka wysyła pracowników lub sprzęt drugiej, a żadna nie wystawia faktury ani nie zawiera umowy – dochodzi do nieudokumentowanego przepływu świadczeń między przedsiębiorstwami. To nie tylko sprzeczne z zasadami konkurencji, ale także może zostać uznane za naruszenie przepisów o gospodarowaniu mieniem publicznym.

Bez umowy – czyli bez prawa

Spółki komunalne, mimo że działają w sferze użyteczności publicznej, pozostają przedsiębiorcami. Nie mogą więc dowolnie przekazywać sobie usług czy zasobów. Każde takie działanie wymaga umowy, uchwały lub przynajmniej formalnego porozumienia. Tymczasem prezes Mamzer przyznaje wprost, że takich dokumentów nigdy nie było. Nie ma umów, nie ma faktur. A więc – nie ma podstawy prawnej.

To z kolei rodzi pytanie o zgodność z przepisami o finansach publicznych Jeśli spółka komunalna zużywa paliwo, sprzęt i pracę ludzi na rzecz innego podmiotu – bez umowy i bez rozliczenia – to mamy do czynienia z świadczeniem nieodpłatnym z majątku publicznego. Takie działanie może być zakwalifikowane jako niegospodarność lub działanie na szkodę spółki w rozumieniu art. 293 Kodeksu spółek handlowych.

Darowizna, której nie ma w prawie

 

Równie wątpliwie brzmi tłumaczenie radnego dotyczące audytów energetycznych, które w przeszłości wykonał dla kamieńskiego TBS-u zarządzanego przez jego żonę. „Stwierdziłem, że jeśli jak twierdzo burmistrz Kuryłło, nie ma faktury za wykonanie operatu energetycznego, to pewnie musiała to być „darowizna” czyli że wobec potrzeby społeczności lokalnej wykonałem nieodpłatne świadczenie na rzecz dobra wspólnego. Nie była to darowizna, która winna być zgłaszana w trybach, które Pan opisuje” – napisał.

Kodeks cywilny dopuszcza darowiznę rzeczy lub praw majątkowych, ale nie pracy czy opracowań technicznych. A nawet jeśli byłaby możliwa, musiałaby być spisana i zgłoszona do urzędu skarbowego – czego sam autor przyznaje, że nie zrobił. Takie tłumaczenie może więc oznaczać jedno: albo opracowanie zostało wykonane bez jakiejkolwiek podstawy prawnej, albo ktoś próbuje dziś nadać mu pozory legalności, gdy faktury nie sposób już odnaleźć.

Prawo nie jest kwestią interpretacji

Radny Mamzer w swoich odpowiedziach pisze: „Spółki komunalne tworzone są dla dobra mieszkańców, a nie dla działalności opartej na zysku.”. To prawda – ale nie oznacza to dowolności. Każda spółka komunalna działa w reżimie ustawy o finansach publicznych, kodeksu spółek handlowych i ustawy o ochronie konkurencji. Ich działalność musi być transparentna, udokumentowana i zgodna z prawem. „Pomoc” bez umowy i „darowizny” bez dokumentu nie mieszczą się w żadnym z tych pojęć.

Czy spółki komunalne z Kamienia zarządzane przez Guranowskiego i Dziwnowa tj. Mamzera działały poza kontrolą formalną? Czy w imię „pomocy” doszło do faktycznego dzielenia rynku i nieformalnych uzgodnień? I wreszcie – czy radny, który przyznaje, że jego spółka przekazywała świadczenia innej spółce bez umów i rozliczeń, nie naruszył prawa? Na te pytania odpowiedzieć powinny już nie tylko władze lokalne, ale także Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Regionalna Izba Obrachunkowa.