Praca sezonowa nad polskim morzem jeszcze do niedawna była najszybszym sposobem na zarobek dla młodych ludzi. Czasy się jednak zmieniły, a nadmorskim przedsiębiorcom brakuje rąk do pracy. 

Polscy hotelarze zgodnie przyznają, że obecny sezon letni jest jednym z najlepszych od wielu lat. W niektórych kurortach obłożenie sięga nawet 90%. Jednak taka liczba turystów wywiera presję na przedsiębiorców, którzy mają trudności ze znalezieniem pracowników. W internecie można znaleźć wiele ofert pracy nad polskim morzem. Wolne wakaty w nadmorskich hotelach i restauracjach wynikają m.in. z długich godzin pracy i dużej ilości stresu związanego z obsługą klienta.

– Praca sezonowa jest bardzo trudna, wielogodzinna, często w upale i pod presją czasu. Niektórzy rezygnują po kilku dniach. To powoduje ciągłą rotację w punktach sprzedaży i gastronomii, co oznacza, że stale potrzeba nowych osób – mówi Anna Sudolska, ekspertka rynku pracy, dla Radia Szczecin.

W związku z brakiem pracowników przedsiębiorcy podnoszą stawki godzinowe. Aktualnie nad polskim morzem można zarobić od 25 do 40 złotych za godzinę, co jest mniej niż w poprzednich sezonach, gdy stawki wynosiły od 35 do 37 złotych.

– Najwięcej można zarobić w handlu, ale sporo ofert jest także w gastronomii, gdzie stawki wahają się od 25 do 40 złotych netto za godzinę. Poszukiwane są również osoby do sprzątania – dodaje Anna Sudolska. Szybkie sprawdzenie strony Powiatowego Urzędu Pracy potwierdza dużą liczbę ofert pracy, np. w Świnoujściu poszukiwani są recepcjoniści, sprzątaczki i dozorcy.

Wielu młodych ludzi zamiast pracy nad polskim morzem wybiera zagraniczne oferty pracy sezonowej, które oferują nie tylko wyższe zarobki, ale także możliwość zwiedzenia Europy. „Fakt” wylicza, że w ogrodnictwie w Holandii można zarobić nawet do 16 euro za godzinę, a jako mechanik samochodowy w Niemczech aż 22 euro. To stawki nieosiągalne dla polskich przedsiębiorców.

źródło:
Radio ZET/ Radio Szczecin/ Fakt