Łukasz w styczniu skończy 30 lat. Sam chętnie opisałby Wam swoją historię, lecz jego aktualny stan zdrowia mu na to nie pozwala. Łukasz, to wspaniały człowiek, kochający tata i mąż, mający wiele planów i marzeń. Jednak diagnoza z września 2017 roku zmieniła życie całej rodziny.

Łukasz miał wtedy 23 lata, studiował. Rozpoznano u niego złośliwego guza mózgu – skapodrzewiaka anaplastycznego III stopnia. Nasz świat stanął w miejscu. Łukasz wziął roczny urlop dziekański i rozpoczął walkę. 

We wrześniu 2017 roku wykonano biopsję. Okazało się, że guz jest złośliwy, ale na szczęście operacyjny. W październiku Łukasz przeszedł operację, następnie radioterapię i chemioterapię. Przez półtora roku od operacji zmagał się z nieschodzącym płynem mózgowordzeniowym.

Pomimo „innego” wyglądu fizycznego wszystko układało się dobrze, a nawet udało mu się wrócić na studia i obronić licencjat. Leczenie przyniosło oczekiwane efekty. Stan Łukasza się unormował, a on chciał normalnie żyć i podjąć pracę. Niestety z marnym skutkiem. Jego choroba i powikłania pooperacyjne zafundowały mu wilczy bilet. Nikt nie chciał go zatrudnić. 

W pracy biurowej się nie sprawdzał przez problemy z koncentracją, pamięcią, a także trudnościami w czytaniu. Pracy fizycznej nie mógł się podjąć, gdyż choroba wykluczała dźwiganie jakichkolwiek ciężarów. W związku z tym nikt nie chciał przedłużyć mu umowy. Nie wpłynęło to pozytywnie na stan psychiczny. 

Mimo tych wszystkich niepowodzeń starał się żyć i cieszyć każdym dniem. W ciągu 5 lat nasze życie bardzo się zmieniło. Wzięliśmy ślub, zostaliśmy rodzicami i uwierzyliśmy, że wszystko, co najgorsze mamy już za sobą. 

Niestety w maju 2023 roku, Łukasz dostał ataku padaczki, objawy jak sprzed 6 lat, pogotowie, szpital, diagnoza… Nawrót choroby… Jak wiemy, praktycznie w każdym przypadku nawrotu guza, jego złośliwość zmienia się na gorsze. W naszym przypadku również tak było. Glejak wielopostaciowy IV stopnia. Na nasze szczęście ponownie operacyjny. 

W pracy biurowej się nie sprawdzał przez problemy z koncentracją, pamięcią, a także trudnościami w czytaniu. Pracy fizycznej nie mógł się podjąć, gdyż choroba wykluczała  dźwiganie jakichkolwiek ciężarów. W związku z tym nikt nie chciał przedłużyć mu umowy. Nie wpłynęło to pozytywnie na stan psychiczny. 

Mimo tych wszystkich niepowodzeń starał się żyć i cieszyć każdym dniem. W ciągu 5 lat nasze życie bardzo się zmieniło. Wzięliśmy ślub, zostaliśmy rodzicami i uwierzyliśmy, że wszystko, co najgorsze mamy już za sobą. 

Niestety w maju 2023 roku, Łukasz dostał ataku padaczki, objawy jak sprzed 6 lat, pogotowie, szpital, diagnoza… Nawrót choroby… Jak wiemy, praktycznie w każdym przypadku nawrotu guza, jego złośliwość zmienia się na gorsze. W naszym przypadku również tak było. Glejak wielopostaciowy IV stopnia. Na nasze szczęście ponownie operacyjny. 

W lipcu 2023 roku Łukasz przeszedł kolejną operację. Guza udało się usunąć w całości. Niestety, mąż obudził się z prawostronnym paraliżem ciała i silną afazją, która utrzymuje się po dziś dzień. Po powrocie ze szpitala od razu podjął rehabilitację, uczęszcza również na zajęcia logopedyczne, co pomogło poprawić jego sprawność. Natomiast słownictwo, jakim potrafi się posługiwać, w dalszym ciągu jest bardzo ubogie i okrojone, co uniemożliwia mu w 100% funkcjonowanie w środowisku społecznym jak dawniej. Jego stan z miesiąca na miesiąc się poprawia, nabiera sił i jest gotowy do dalszej walki.

Obecnie jest w trakcie chemii, którą znosi dosyć dobrze. Dodatkowo po każdym cyklu przez 5 dni musi przyjmować zastrzyki pobudzające szpik kostny do pracy, aby żadna chemia nie była odroczona i wszystko szło w założonym harmonogramie. Łukasza organizm 5 lat temu dobrze zareagował na leczenie, liczę na to, że tym razem też tak będzie. Chcę jednak zrobić wszystko, by choroba nie wróciła, a żeby, tak było, potrzebuję Waszej pomocy. 

Nigdy nie myślałam, że będziemy musieli prosić ludzi o wsparcie, ale niestety tak się stało. Łukasz wykorzystał wszystkie możliwe metody leczenia dostępne w jego przypadku. W takich sytuacjach szuka się różnych rozwiązań i możliwości, które mogą pomóc w powrocie do zdrowia. Takim rozwiązaniem jest również leczenie alternatywne np. metodą optune. Koszty są jednak ogromne, cena miesięcznej terapii to 120 000 tys. zł. Nie mamy takich pieniędzy, a do tego takie leczenie musi być uzupełnieniem chemii, a mój mąż jest już przed ostatnimi dwoma cyklami, co zmniejsza szanse na zakwalifikowanie się do leczenia tą aparaturą. Na ten moment musieliśmy zrezygnować z tej opcji.

KLIKNIJ NA ZDJĘCIE LUB TEN LINK ABY PRZEJŚĆ DO ZBIÓRKI

Znalazłam więc inną opcję, jest to program onkologiczny polegający na leczeniu glejaków dietą wspartą suplementacją. Koszt tego programu to ok. 1500 euro miesięcznie, a minimum jego trwania to 6 miesięcy.

Bardzo chciałabym, by mój mąż był objęty programem jak najdłużej, stąd taka kwota zbiórki. Leczenie, jakim może być objęty Łukasz, jest bardzo drogie, a co za tym idzie nieosiągalne dla nas. Mężowi nie przysługują żadne świadczenia typu renta, gdyż nie ma wypracowanych lat. Przyznano mu tylko rentę socjalną na określony czas (do lipca 2024). Natomiast ja pracuję w szkole jako nauczyciel kontraktowy. Jedynym źródłem dochodu naszej rodziny są moje zarobki.

Dlatego ośmielamy się prosić o wsparcie nas w leczeniu. Łukasz chciałby przystąpić do diety, która wzmocni jego organizm w dalszej walce. Dzięki wiedzy pani dietetyk dobierzemy odpowiednie dla niego naturalne leczenie. 

Naszym marzeniem jest, aby Łukasz mógł zobaczyć, jak jego córeczka dorasta i cieszyć się każdą chwilą spędzoną z nami. Za każdą przekazaną kwotę, z głębi serca dziękujemy. 

Ola, Łukasz i Jagoda