Zarząd Powiatu w Kamieniu Pomorskim po raz kolejny ogłasza konkurs na kandydata na stanowisko Dyrektora Zespołu Szkół Ponadpodstawowych im. Stanisława Staszica w Kamieniu Pomorskim.
Jakie kryteria należy spełnić? Ze szczegółami oferty można zapoznać w Biuletynie Informacji Publicznej Starostwa Powiatowego w Kamieniu Pomorskim (TUTAJ)
Wymagane dokumenty aplikacyjne należy składać do dnia 11 sierpnia 2022 roku do godziny 15:30 w Kancelarii Ogólnej Starostwa Powiatowego w Kamieniu Pomorskim,
ul. Wolińska 7b, 72-400 Kamień Pomorski. Oferta winna znajdować się w zamkniętej kopercie z podanym adresem zwrotnym, numerem telefonu kontaktowego i dopiskiem:
„Konkurs na kandydata na stanowisko Dyrektora Zespołu Szkół Ponadpodstawowych im. Stanisława Staszica w Kamieniu Pomorskim”, z dodatkowym dopiskiem: „Nie otwierać przed 11 sierpnia 2022 roku”.
19 komentarzy
BEZDOMNY ZBIGNIEW ŚWIĄTEK mówi:
sie 3, 2022
o godzinie 13:00
Ciąg dalszy Historii „ZŁODZIEJSKIEJ” prywatyzacji, na której nieźle obłowił się nasz „BARON” Artur ŁĄCKI (obecnie NAJBOGATSZY poseł w Sejmie Najjaśniejszej RP), rzetelnie, a przede wszystkim profesjonalnie opisanej w czterotomowej monografii pt. „Z deszczu pod rynnę. Meandry Polskiej prywatyzacji” autorstwa Jacka Tittenbruna, socjologa, profesora zwyczajnego UAM w Poznaniu, autora ponad 100 publikacji naukowych, laureata wielu nagród międzynarodowych, stypendysty NATO, Fundacji Środkowoeuropejskiego i London School of Economics.
w oczach bezdomnego, ofiary upadku PPD i UR „ODRA” w Świnoujściu.
Odcinek SIÓDMY – OWOCE „ZŁODZIEJSKIEJ” prywatyzacji Leszka BALCEROWICZA, legitymizowanej PODWÓJNĄ ZDRADĄ Lecha WAŁĘSY, na przykładzie dalszych losów „Norblina”.
Na „KATA” „Norblina, „ARCYKAPŁAN” „ZŁODZIEJSKIEJ” prywatyzacji Janusz LEWANDOWSKI, wybrał „doświadczonego inaczej” syndyka masy upadłościowej Huty „Wołomin”.
Na początek krótki rys historyczny Huty „Wołomin”:
Na początku XX w. mała dotąd wieś Wołomin zaczęła szybko przekształcać się w osadę miejską. Głównym czynnikiem miastotwórczym była uruchomiona już w 1862 r. linia kolejowa ze stacją Wołomin oraz powstała w drugiej połowie 1905 r. huta szkła Wołomin, własność kapitału żydowskiego, a konkretnie Szlamy Kona. Zakład ten natychmiast stał się największym przedsiębiorstwem przemysłowym Wołomina. Pozostał takim do feralnego dlań 1999 roku.
W pierwszej połowie 1921 r. huta zatrudniała 150 robotników, w kilka miesięcy później – już 218. Produkowała wtedy wyłącznie butelki. W marcu 1923 r. huta Praca zatrudniała już 448 osób, w tym 105 kobiet i 100 uczniów. W listopadzie 1921 r. podjęła pracę huta Wołomin, zwana teraz Odbudową Produkowała butelki i szkło szlifowane, zatrudniała 300 robotników. Niebawem stała się własnością potentatów szklarskich: Zygmunta Renglewskiego i Judki Eszele Flanereicha, właścicieli hut szkła w Rokitnie i Pińsku na Polesiu oraz w Wilnie. Huta wołomińska weszła w skład Zakładów Przemysłowych Vitrum, przyjęła też nazwę Vitrum.
W latach 1937-1938 huty zatrudniały: Vitrum – około 400 robotników, Praca – 350. Niskie zarobki w hucie Vitrum (od 1,5 do 2,35 zł dziennie), oszukaństwa administracji i chamskie traktowanie pracowników wywołały odruch buntu. W rezultacie w maju 1937 r. wybuchł tu największy, 45-dniowy strajk robotniczy. Zakończyło go podpisanie 25 czerwca kompromisowej umowy. Podwyższono stawki najniższej zarabiającym, przyjęto do pracy zwolnionych wcześniej robotników. Produkcja została wznowiona.
Najpomyślniejsza dla Huty Szkła im. F. Paplińskiego była dekada Gierka (1970-1980). Wówczas to podjęto automatyczną produkcję szklanek termoodpornych, huta osiągnęła najwyższy w swej historii poziom produkcji. W 1978 r. zatrudniała 2200 pracowników. W pełni zautomatyzowany zakład A (dawna huta Vitrum) wytwarzał szkło opakowaniowe, natomiast rozbudowany najbardziej zakład B z nową halą produkcyjną (dawna Praca) – szkło techniczne i laboratoryjne. 1 lipca 1980 r. uruchomiono w hucie linię produkcyjną na licencji japońskiej, produkującą szkło stołowe.
Huta „Wołomin” przetrwała I Wojnę Światową, burzliwy okres międzywojenny, przetrwała Hitlera, rozwinął ją Gierek – ZNISZCZYŁ BALCEROWICZ.
O tym jaki los zgotował dla „Norblina” „KAT” „WOŁOMINA” zaświadcza treść zapisana na str. 250 – 251, tom 2 czterotomowej monografii pt. „Z deszczu pod rynnę. Meandry Polskiej prywatyzacji” autorstwa Jacka Tittenbruna, której odnośny fragment cyt.:
„Z końcem października (mój dopisek: 2001 r.) Sąd Gospodarczy w Warszawie OGŁOSIŁ UPADŁOŚĆ zakładu, władzę w firmie objął SYNDYK i zaczął wręczać ludziom wymówienia. Co gorsza, zaraz po wejściu KAZAŁ WYGASIĆ PIECE HUTNICZE, CHOCIAŻ ZAKŁAD MIAŁ JESZCZE ZAMÓWIENIA od klientów, którzy gotowi byli sami dostarczać surowiec, byle tylko odbierać POTRZEBNE im do dalszej produkcji wyroby. Do Komitetu Obrony Miejsc Pracy wstąpiło 101 osób z „Solidarności” i branżowego związku, których stosunki, jak to w konkurencyjnych organizacjach, nie zawsze układały się gładko. Teraz ROBOTNIKÓW zaczęły nurtować PODEJRZENIA, że ten człowiek, który WCZEŚNIEJ ROZŁOŻYŁ Hutę „Wołomin”, przyszedł w konkretnym celu i ZROBIŁ SABOTAŻ NA SZKODĘ FIRMY („Tygodni Solidarność, 48/01).
O SABOTAŻU mówili bo (…) CAŁKOWITE zaprzestanie produkcji, polegające na WYGASZENIU PIECÓW ODLEWNICZYCH, oznaczało FAKTYCZNĄ LIKWIDACJĘ firmy, specyfika produkcji bowiem powoduje, że w przyszłości ne będzie można jej uruchomić BEZ OLBRZYMICH NAKŁADÓW FINANSOWYCH. Konsekwencją będzie UTRATA rynków zbytu i niemożność ich odtworzenia, ponieważ odbiorcy zmuszeni będą do poszukiwania innych dostawców, gwarantujących im ciągłość produkcji.
Syndyk argument istnienia zapotrzebowania na produkty „Norblina” zbył krótko, uznając wyrażające je zamówienia za takie, pozwalają na prowadzenie manufaktury, a nie przedsiębiorstwa. One nie są w stanie zaspokoić 10% kosztów działalności tej firmy. Tu MUSI PRZYJŚĆ INWESTOR Z DUŻYMI PIENIĘDZMI, który DOKAPITALIZUJE i ZRESTRUKTURYZUJE przedsiębiorstwo. […]
Jednocześnie jako swoje „pierwsze zadanie” określił próbę sprzedaży „Norblina” jako całości. Pracownicy, których zakład PO RAZ DRUGI ma iść POD MŁOTEK , bo już raz minister SIĘ POMYLIŁ, jakoś mu NIE DOWIERZAJĄ. Sądzą, że przyszedł „Norblina” ZAORAĆ. Teresa NOWIERSKA ze związku branżowego, przewodnicząca Komitetu Obrony Miejsc Pracy, od 22 lat suwnicowa w „Norblinie” przypomniała, że (…) SYNDYK powiedział WYRAŹNIE, że nie przyszedł tutaj PRODUKOWAĆ. Produkcja go w ogóle NIE INTERESUJE, tylko „POSPRZĄTANIE”. Ta się wyraził (Tygodnik „Solidarność”, 48/01).
I rzeczywiście, syndyk PRZYZNAŁ: Nie wiem, czy są towary do przetworzenia, bo NIE INTERESOWAŁEM SIĘ TYM, PRZYZNAŁ SZCZERZE …” – koniec cytatu
Cdn.
Pozdrawiam i zapraszam do merytorycznej dyskusji
BEZDOMNY ZBIGNIEW ŚWIĄTEK
Anonim mówi:
sie 1, 2022
o godzinie 22:36
Było kilku dobrych nauczycieli w tej SZKOLE, mogliby zostać dobrymi dyrektorami. Ale już odeśli widząc co się dzieje od strony powiatu, a mogło być dobrze, ta wredota nie pozwoli, bo to nie nasz.
BEZDOMNY ZBIGNIEW ŚWIĄTEK mówi:
lip 30, 2022
o godzinie 16:52
Ciąg dalszy Historii „ZŁODZIEJSKIEJ” prywatyzacji, na której nieźle obłowił się nasz „BARON” Artur ŁĄCKI (obecnie NAJBOGATSZY poseł w Sejmie Najjaśniejszej RP), rzetelnie, a przede wszystkim profesjonalnie opisanej w czterotomowej monografii pt. „Z deszczu pod rynnę. Meandry Polskiej prywatyzacji” autorstwa Jacka Tittenbruna, socjologa, profesora zwyczajnego UAM w Poznaniu, autora ponad 100 publikacji naukowych, laureata wielu nagród międzynarodowych, stypendysty NATO, Fundacji Środkowoeuropejskiego i London School of Economics.
w oczach bezdomnego, ofiary upadku PPD i UR „ODRA” w Świnoujściu.
Odcinek SZÓSTY – DWUKROTNA ZDRADA Lecha WAŁĘSY, bez której „ZŁODZIEJSKA” prywatyzacja Leszka BALCEROWICZA nie mogłaby wystartować w dniu 01 stycznia 1990 r., a później mogła zostać ZATRZYMANA przez niego wiosną 1990 r., kiedy zaczynał tzw. „wojnę na górze”, co potwierdza wywiad przeprowadzony w dniu 17 stycznia 2010 r, przez Andrzeja Dryszel, dziennikarza z Tygodnia „Przegląd” z Tadeuszem Kowalikiem – profesorem nauk humanistycznych i ekonomii, który był pracownikiem naukowym Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN, wykładał m.in. na uniwersytetach w Oksfordzie, Toronto i Nowym Jorku, którego to wywiadu odnośny fragment cyt.:
„– Jak odniosła się do planu BALCEROWICZA “Solidarność”, największa siła związkowa?
– ZAWIODŁA na całej linii.
Sam Wałęsa zachował się w tej sprawie FATALNIE.
Awansem, bez negocjacji, zaakceptował program Balcerowicza.
Co więcej, chciał wyposażyć rząd w niezwykle daleko idące uprawnienia, eliminujące rolę sił społecznych, w tym “Solidarności”.
Atakowany przez innych liderów związku za to, że nie dąży do jej wzmocnienia, mówił wprost, że silny związek zawodowy wyklucza możliwość przeprowadzenia radykalnych reform.
Nie rozumiał, że w krajach skandynawskich, zwłaszcza w Szwecji, właśnie silne związki zawodowe (ponad 80% uzwiązkowienia) były i pozostają realną siłą reformatorskich rządów.
Oczywiście, z silnymi związkami nie można przeprowadzać antypracowniczych reform.
Gdyby przywódca związku właśnie jesienią 1989 r. wystąpił w obronie praw pracowniczych, upubliczniając zamierzenia władz, negocjując z nimi i dając związkowi wizję programową, miałby szanse odnowić siłę związku jako podstawy przyszłej samorządnej Rzeczypospolitej.
Przecież w pryncypiach program pierwszej “Solidarności” nie był zły. Nie był sprzeczny ani z Porozumieniami Okrągłego Stołu, ani z deklaracją wyborczą OKP.
Wałęsa POWTÓRNIE miał taką okazję późną wiosną 1990 r., gdy rozpoczynał “wojnę na górze” o prezydenturę.
Mógł się odwołać, o dziwo, do idei Jeffreya Sachsa, który w memoriale z sierpnia ’89 pisał wprost, że jego ideałem jest szwedzki model centralnego negocjowania płac, a nie oddawanie tej kluczowej dla pracowników sprawy wolnej grze rynkowej.
Wówczas to zależało tylko od Wałęsy, od jego chęci i dociekliwości. Wałęsa stracił jednak szansę, by ponownie stać się wielkim, jak w sierpniu 1980 r.” – koniec cytatu.
O tym jak bardzo zagubieni i zdesperowani byli ludzie z „ROZKRADANYCH” swoich zakładów pracy po ZDRADZIE Lecha WAŁĘSY zaświadcza choćby treść zapisana na str. 249 – 250, tom 2 czterotomowej monografii pt. „Z deszczu pod rynnę. Meandry Polskiej prywatyzacji” autorstwa Jacka Tittenbruna, której odnośny fragment cyt.:
„W przypadku Walcowni Metali Warszawa „Norblin” SA załoga, która ZE STRACHU przed utratą należnych jej praw, ZWĄTPIWSZY w pozytywne sutki zabiegów kolejnych prezesów, sama już CHCIAŁA UPADŁOŚCI, po jakimś czasie ZMIENIŁA zdanie. Kiedy we wrześniu 2001 r. firmę objął Marek KOŹBIAŁ i przedstawił ROZSĄDNY plan naprawczy, ludzie nabrali nadziei, że „Norblin” uda się uratować. Sam Koźbiał mówił o ówczesnej atmosferze w zakładzie: Nastój był tu jak w 1980 r. Poczułem taki wiatr w żagle, że trudno opisać, bo ludzie stanęli za mną murem. Pracownicy, którzy wcześniej chcieli upadłości, nagle przestali o niej myśleć. Objąłem jednak zakład MOCNO ZADŁUŻONY wobec elektrowni, ZUS – u i urzędu skarbowego. Ludziom od czerwca kroplówką cykano po 200 zł, bo nie było im z czego płacić pensji. To był dramat. Nadchodziły jednak zamówienia, bo na niektóre wyroby „Norblin” w Polsce jest monopolistą i jako dostawca półproduktów jest nie do zastąpienia.
Historia owego ZGUBNEGO dla „Norblina” zadłużenia każe cofnąć się do wcześniejszych etapów dziejów zakładu, których wielu elementach można odnaleźć charakterystyczne wątki typowe dla szerszej populacji przedsiębiorstw poddawanych procesom przekształceń własnościowych.
W 1991 r. 80% akcji kupił „Uniwersal”.
W wywiadzie dla „Kuriera Polskiego” szef NIK, Lech KACZYŃSKI, stwierdził, że resort sprzedał warszawskie zakłady „Norblin” SA NIE TEJ FIRMIE, która złożyła NAJBARDZIEJ KORZYSTNĄ OFERTĘ (Gazeta Wyborcza”, 21/22.03.1993, wyd. W, s.3).
Ówczesny minister przekształceń własnościowych, Janusz LEWANDOWSKI, także PRZYZNAŁ, że sprzedaż „Norblina” „Uniwersalowi” BYŁA BŁĘDEM
Wybór był między dwoma znanymi firmami: „Uniwersalem” albo „Impexmetalem”. Uniwersal był wtedy jednym z pierwszych kandydatów na publiczna ofertę giełdową. BŁĘDNA była jednak diagnoza rozpoznania jego stanu ekonomicznego. Bazowano na danych z 1990 r., tymczasem stan firmy szybko się pogarszał.
Patrząc z dzisiejszej perspektywy, „Impexmetal” jako kupiec okazałby się KORZYSTNIEJSZY.
Był jednak, używając języka prawniczego, firmą PAŃSTWOWĄ, a zwłaszcza w tych heroicznych początkach procesu prywatyzacji jej rzecznikom NIE MIEŚCIŁA SIĘ W GŁOWIE transakcja polegająca na WYKUPIENIU firmy PAŃSTWOWEJ przez inną firmę PAŃSTWOWĄ, czyli de facto NACJONALIZACJA.
I tak „Norblin” ZOSTAŁ ZŁOŻONY w OFIERZE na OŁTARZU IDEOLOGII.
ARCYKAPŁAN, rękami którego dokonana została ta OFIARA, PRZYZNAŁ poniewczasie:
„Norblin” NIE BYŁ MOIM SUKCESEM, tłumacząc się:
PRZYWIECZERSKI wydawał się człowiekiem dobrej woli, zależało mu na tej inwestycji. Ale przekraczała ona możliwości „Uniwersalu”.
Jednocześnie jednak LEWANDOWSKI w odpowiedzi na pytanie:
Czy „Uniwersal” chciał upić „Norblina”, aby go UTOPIĆ, zawładnąć terenem albo ODSTĄPIĆ RYNKI ZBYTU ? Czy można mieć pewność, że to nie było CELEM ? PRZYZNAŁ, iż (…) NIE MA TAKIEJ PEWNOŚCI.” – koniec cytatu.
Cdn.
Pozdrawiam i zapraszam do merytorycznej dyskusji
BEZDOMNY ZBIGNIEW ŚWIĄTEK
Anonim mówi:
lip 30, 2022
o godzinie 14:28
Starosta szuka kozła ofiarnego za swoje niedociągnięcia(lub celowe działania). Szkoda ze tak bardzo pod górkę robił Panu Jackowi , który był bardzo dobrym dyrektorem. Nie wiem czy znajdzie się ktokolwiek na tyle głupi żeby wejść teraz w to bagno.
Dyrektor mówi:
lip 30, 2022
o godzinie 13:41
Szukajmy odwaznych ludzi na kazde stanowisko; znajacych sie nie tylko na fachu ale i organizacji, psychologii i lubiacych po prostu pracowac. Ojciec Donalda Trampa pracowal 7 dni w tygodniu. Nawet w niedziele po kosciele szedl do pracy, ktora po prostu kochal. Jego syn nie jest inny.
Wielcy ludzie zawsze spotykali się z gwałtownym sprzeciwem przeciętnych umysłów.
Wiec powiedzmy „NIE” do tych, chełpiacych się Z A W O D E M dyrektorskim, kierowniczym, poselskim czy burmistrzowskim… Potrzeba nam wiecej dyrektorow takich jak Fred Christ Trump a sukcesy same przyjda.
kamienianka mówi:
lip 30, 2022
o godzinie 11:32
Pan jacek byl dobrym dyrektorem to polityka ważniejszaa niż uczniowie bo niech teraz go przeprosza i bedze dyrektorem niNIE ZAGŁOSUJE ZA BURMISTRZEM Z PISU
Anonim mówi:
lip 30, 2022
o godzinie 10:19
Juz zapewne jest wybrana osoba! Jak zwykle w takich konkursach!
BEZDOMNY ZBIGNIEW ŚWIĄTEK mówi:
lip 30, 2022
o godzinie 9:51
Ciąg dalszy Historii „ZŁODZIEJSKIEJ” prywatyzacji, na której nieźle obłowił się nasz „BARON” Artur ŁĄCKI (obecnie NAJBOGATSZY poseł w Sejmie Najjaśniejszej RP), rzetelnie, a przede wszystkim profesjonalnie opisanej w czterotomowej monografii pt. „Z deszczu pod rynnę. Meandry Polskiej prywatyzacji” autorstwa Jacka Tittenbruna, socjologa, profesora zwyczajnego UAM w Poznaniu, autora ponad 100 publikacji naukowych, laureata wielu nagród międzynarodowych, stypendysty NATO, Fundacji Środkowoeuropejskiego i London School of Economics.
w oczach bezdomnego, ofiary upadku PPD i UR „ODRA” w Świnoujściu.
Odcinek PIĄTY – „KORUPCYJNE ELDORADO” – jedyny 100% „SUKCES” BALCEROWICZA, który nastąpił po wprowadzaniu „ZŁODZIEJSKIEJ” prywatyzacji w dniu 01 stycznia 1990 r. – można było kupić upadłe przedsiębiorstwo za jego WŁASNE PIENIĄDZE, czyli LEGALNIE UKRAŚĆ.
Najlepiej obrazuje tą sytuację treść zapisana na str. 156 – 157, tom 2 czterotomowej monografii pt. „Z deszczu pod rynnę. Meandry Polskiej prywatyzacji” autorstwa Jacka Tittenbruna, której odnośny fragment cyt.:
„KORUPCYJNY charakter miał, zdaniem NIK, również m.in. proces prywatyzacji Przedsiębiorstwa Przemysłu Mięsnego w Koszalinie. Firma została sprywatyzowana w 1996 r., a w lipcu 2004 r. OGŁOSZONO JEJ UPADŁOŚĆ. Z kontroli NIK wynika, że WINNYM ZANIEDBAŃ SĄ ORGANY PAŃSTWOWE, które NIE DOPILNOWAŁY zapisów umowy prywatyzacyjnej, m.in. NIE OKREŚLIŁY CELU PRYWATYZACJI. W ocenie NIK, największych zaniedbań dopuścił się WOJEWODA KOSZALIŃSKI, który NIERZETELNIE NADZOROWAŁ prywatyzację zakładów i BEZKRYTYCZNIE przyjął koncepcję prywatyzacyjną PRZYSZŁYCH WŁAŚCICIELI.
Zaniedbań – jak nazwała Izba – dopuściło się także kierownictwo spółki „Agros – Koszalin” SA (dawne Przedsiębiorstwo Przemysłu Mięsnego). Zarząd zawarł NIEKORZYSTNE umowy dotyczące m.in. dzierżawy samochodów i powierzchni produkcyjnej oraz NIE ZAGWARANTOWAŁ należnej zapłaty za maszyny itp. Izba ponadto wskazała na NIETRAFIONE decyzje o zakupie Chłodni „Koszalin”, tora była w ZŁEJ kondycji finansowej, a także Przedsiębiorstwa Produkcji Leśnej „Agrolas”. Za kupione spółki zapłacono de facto z pieniędzy pochodzących ze SPRZEDAŻY firmy „Agros – Koszalin” SA. W ten sposób „Agros Holding”, który był UDZIAŁOWCEM „Agros – Koszalin”, ODZYSKAŁ środki, które PRZEZNACZYŁ na ZAKUP udziałów w tej firmie. BYŁ TO PRZYKŁAD, JAK MOŻNA KUPIĆ SPÓŁKĘ ZA JEJ WŁASNE PIENIĄDZE. Zdaniem Izby, celem działania inwestora STRATEGICZNEGO, przy AKCEPTACJI władz spółki – także przedstawiciela Skarbu Państwa – NIE BYŁ DŁUGOFALOWY ROZWÓJ „Agros – Koszalin”, ale SZYBKIE ODZYSKANIE zainwestowanych środków . W rezultacie takiego działania ze spółki ZOSTAŁO WYPROWADZONE PONAD 8 mln zł. W ocenie NIK, ZAKUP spółek Chłodni „Koszalin” i „Agrolas” ZAMIAST KORZYŚCI SPOWODOWAŁ PROBLEMY FINANSOWE firmy „Agros – Koszalin”. Skutkowały one UTRATĄ płynności i wiarygodności finansowej, ca w rezultacie doprowadziło do UPADŁOŚCI, narażając na STRATĘ Skarb Państwa w WYSOKOŚCI 7 mln zl („Puls Biznesu”, 15.09.2005)” – koniec cytatu.
Po 20 latach tą „ZŁODZIEJSKĄ” prywatyzację BALCEROWICZA POTĘPIŁ nawet jej WSPÓŁTWÓRCA prof. Stanisław GOMUŁKA co potwierdza wywiad przeprowadzony w dniu 17 stycznia 2010 r, przez Andrzeja Dryszel, dziennikarza z Tygodnia „Przegląd” z Tadeuszem Kowalikiem – profesorem nauk humanistycznych i ekonomii, który był pracownikiem naukowym Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN, wykładał m.in. na uniwersytetach w Oksfordzie, Toronto i Nowym Jorku, którego to wywiadu odnośny fragment cyt.:
„Nie musieliśmy przechodzić tak głębokiej recesji ani skazać społeczeństwa przez całe 20-lecie na bardzo wysokie bezrobocie.
– Mija pierwsza dekada stycznia 2010 r. 20 lat temu żyliśmy już pod “rządami” planu Balcerowicza. Warto było go wprowadzać?
– Są tu dwie sprawy:
plan Balcerowicza jako szokowa operacja antyinflacyjno-stabilizacyjna oraz
plan ten jako – by użyć słów Jeffreya Sachsa – polski skok w wolny rynek.
W moim przekonaniu, w obu wymiarach był chybiony.
W grudniu ’89 nie było konieczności walki z inflacją metodą wstrząsową.
– Zwolennicy planu Balcerowicza mówią dziś, że taka konieczność była. Inflacja szalała jak pożar, należało szybko ją ugasić.
– Nie było żadnego pożaru.
Ówczesny rząd straszył hiperinflacją, podczas gdy w IV kwartale 1989 r. inflacja szybko spadała
– w październiku – 54%,
– w listopadzie – 23%,
– a w grudniu – 18%.
Co więcej, i to bardzo ważne, na przełomie lat 1989 i 1990 na rynku nie było już pustego pieniądza, niemającego pokrycia w masie towarowej – co po paru latach PRZYZNAŁ główny doradca ministra finansów, Stanisław GOMUŁKA. Zakres cen rynkowych można więc było stopniowo rozszerzać. Tym bardziej że w ostatnich dniach swego urzędowania rząd Mieczysława Rakowskiego UWOLNIŁ ceny żywności, co sprawiło, że już PONAD POŁOWA CEN miała charakter rynkowy. Przez wiele miesięcy płace nie nadążały za cenami i zapanowała równowaga popytu i podaży.
Skoro nie było już nawisu inflacyjnego, należało spokojnie, długofalowo ograniczać inflację, bez histerii i szoków. Zresztą, niezamierzenie tak się ostatecznie stało. Zgodnie z założeniami planu inflacja pod koniec 1990 r. miała być JEDNOCYFROWA. A stała się taką dziesięć lat później – w okolicach 2000 r.
NIEREALISTYCZNE planowanie przyniosło zaś gospodarce i społeczeństwu OGROMNE SZKODY.
– Niebezpieczeństwo powrotu wysokiej inflacji wciąż chyba jednak było realne?
– Tylko późnym latem ’89. A potem rząd sam napędzał inflację, wprowadzając aż SZEŚCIOROTNĄ podwyżkę cen energii. Wielu ekonomistów uważało wtedy, że tak wysoka podwyżka jest niecelowa. Podobnie krytykowano prawie całkowite zniesienie ochrony celnej, bo przecież było wiadomo, że nasza gospodarka nie jest do tego przygotowana i nawet dobre przedsiębiorstwa będą padać. Co też się stało, z wszelkimi tego skutkami ekonomicznymi i społecznymi, BIEDĄ, BEZROBOCIEM.
Należy poza tym pamiętać, że gospodarka jako całość nie znajdowała się już w katastrofalnej sytuacji.
Według założeń rządowych z grudnia 1989 r. dotyczących budżetu na rok 1990, spadek PKB za ten rok wynosił 2%. Jak na rok tak wielkich zawirowań politycznych i gospodarczych to naprawdę niewiele.” – koniec cytatu
Cdn.
Pozdrawiam i zapraszam do merytorycznej dyskusji
BEZDOMNY ZBIGNIEW ŚWIĄTEK
Anonim mówi:
lip 29, 2022
o godzinie 16:24
Za dużo się wcinają, dlatego nikt nie skory bycia pod butem. Dużo polityki, mało dydaktyki.
Anonim mówi:
lip 29, 2022
o godzinie 11:05
Kronenberg na dyrektora. Rozwalił niech skleja
Anonim mówi:
lip 28, 2022
o godzinie 14:54
dyrekotr jest juz wybrany , a to tylko jest pro forma wyboru . Tak to w Polsce osadza sie stanowiska urzędnicze i nie tylko
Anonim mówi:
lip 28, 2022
o godzinie 17:35
Człowieku co ty piszesz to już kolejny konkurs – zgłoś się i tyle.
Janusz mówi:
lip 28, 2022
o godzinie 14:10
Za egzaminy maturalne Starostwo powinno przeprosić.
Anonim mówi:
lip 28, 2022
o godzinie 12:12
No proszę tych cwaniaczków co tak komentują -że obsadzane stanowiska i tak dalej – składajcie dokumenty i pokażcie na ile was stać.
Anonim mówi:
lip 28, 2022
o godzinie 11:15
Chyba poszukuje marionetkę do sterowania, był dobry dyrektor co się nie poddał naciskom… A teraz chętnych brak. Starosta powinien przeprosić.
Marta mówi:
lip 28, 2022
o godzinie 10:46
Może Wicestarosta, jest dobrze przygotowana w każdej dziedzinie.
Ken mówi:
lip 28, 2022
o godzinie 10:40
Nareszcie Joasia (Barbie) coś podpisała , szkoda że szpital marginalny a obiecywała góry wysokie… Komisja konkursowa to „swoi” ludzie ? Bo inaczej nie startuje… A może ktoś z Zarządu Powiatu to „tęgie głowy” albo L.Szefliński- ale chyba się nie zgodzi bo więcej ma (17 tys.) za siedzenie w ratuszu a za dyrektora to tylko 5-6 tys. to na waciki nie wystarczy ;-)
UCZ SIĘ UCZ BO TO DO POWIATU KLUCZ (PARTYJNY)
Anonim mówi:
lip 28, 2022
o godzinie 9:31
Coś długo szukają…. chyba nawet za późno
Anonim mówi:
lip 28, 2022
o godzinie 9:24
Niech więc obejrzy film ” Poszukiwany, poszukiwana”.