Rośnie liczba mieszkańców naszego regionu, którzy zatruli się tlenkiem węgla. Od początku roku ratownicy medyczny udzielili pomocy już 30 osobom, które były narażone na niebezpieczne działanie zabójczego czadu. Najmłodsza z nich miała zaledwie 9 miesięcy. Jedna osoba zmarła.
Ostatnia interwencja dotycząca zatrucia tlenkiem węgla, miała miejsce dziś o godz. 10.30. Ratownicy medyczni otrzymali wezwanie do osłabionego, tracącego przytomność mężczyzny w wieku 27-lat narażonego na zwiększone stężenie tlenku węgla. Dzięki szybkiej reakcji żony, która od razu otworzyła okna w mieszkaniu i przewietrzyła pomieszczenia, nie doszło do tragedii. Mężczyźnie został podany tlen, trafił do szpitala w Choszcznie.
Tlenek węgla (CO) to bezwonny, bezbarwny, pozbawiony smaku silnie trujący gaz. Określany jest jako „cichy zabójca”, ponieważ człowiek nie jest w stanie go wykryć za pomocą zmysłów. Jakie są objawy zatrucia CO? Najpierw pojawia się zmęczenie, potem bóle i zawroty głowy. Do tego mogą dochodzić wymioty i bóle brzucha. W pewnym momencie dochodzi do utraty przytomności, a następnie do śmierci.
Tlenek węgla ma o wiele wyższe powinowactwo do hemoglobiny niż tlen, przez co blokuje ją i tlen nie może się z nią łączyć. Mimo, że człowiek oddycha, dusi się ponieważ organizm nie otrzymuje tlenu z krwi, bo go tam nie ma. Jego miejsce zajmuje tlenek węgla.
Jak powinna wyglądać pierwsza pomoc w przypadku podejrzenia zatrucia tlenkiem CO? Przede wszystkim poszkodowanego należy przenieść w bezpieczne miejsce. Jeśli ewakuacja nie jest możliwa, należy szeroko otworzyć okna i zapewnić dostęp świeżego powietrza. Pamiętajmy także o powiadomieniu ratowników medycznych, dzwoniąc pod numer 999 lub 112.
Dla zwiększenia bezpieczeństwa ratowników medycznych i pacjentów, wszyscy ratownicy medyczni WSPR są wyposażeni w czujniki tlenku węgla. Zdarza się bowiem, że wezwanie z pozoru nie dotyczy zatrucia CO. Ratownicy wzywani są do pacjenta z urazem głowy, dopiero na miejscu okazuje się, że do urazu doszło w skutek omdlenia, poprzedzonego bólami głowy, sennością i nudnościami. W takich momentach, zanim na miejsce dotrze straż pożarna, ratownicy medyczni mają możliwość sprawdzenia stężenia CO w powietrzu i w razie potrzeby, natychmiastowego opuszczenia wraz z poszkodowanymi niebezpiecznego miejsca.
– W okresie grzewczym jednym z pierwszych pytań zespołu po wejściu na wizytę jest pytanie o to, czy w domu znajduje się piec, piecyk gazowy, kominek czy jakiekolwiek inne urządzenie grzewcze (poza elektrycznymi źródłami ciepła) – mówi Krzysztof Radek, ratownik medyczny WSPR w Szczecinie. – Jeśli cokolwiek budzi podejrzenia zespołu ratownictwa medycznego, natychmiast uruchamiamy czujnik tlenku węgla i jeśli wskazania przekraczają normę (uruchamia się alarm) opuszczamy pomieszczenie wraz z pacjentem oraz powiadamiamy straż pożarną.
11 stycznia takie wezwanie odebrano w Kamieniu Pomorskim. Straż przyjechała do sparaliżowanej 31-letniej kobiety, która przebywała w mieszkaniu sama z 9-miesięcznym dzieckiem. Na miejscu stwierdzono wysokie stężenie tlenku węgla. Mama i dziecko zostali przewiezieni do szpitala.
2 komentarzy
Anonim mówi:
lut 2, 2019
o godzinie 22:31
Ale amatorzy ta wartość na wyświetlaczu to jak na świeżym powietrzu nie zagraża nikomu
Anonim mówi:
lut 3, 2019
o godzinie 8:30
Chyba „amatorze” to zdjęcie przedstawiające jak wygląda taki miernik. Włączony jest w normalnym pomieszczeniu gdzie tego tlenku węgla nie ma, więc pokazuje taką a nie inną liczbę. Półinteligentów w internecie nie brakuje.