Ginekolodzy się zwalniają, ale porodówka działa. W ostatnim czasie z oddziału położniczego kamieńskiego szpitala zwolniło się dwóch ginekologów. Placówka stara się uzupełniać luki.

– Jestem pełna obaw. Za kilka tygodni mam rodzić, a dochodzą do mnie niepokojące informacje o możliwym zamknięciu porodówki w szpitalu w Kamieniu Pomorskim – mówi pani Joanna, mieszkanka Kamienia Pomorskiego. – Podobno szpital boryka się z problemami kadrowymi. Nie ma lekarzy ani pielęgniarek i położnych. Gdyby okazało się, że oddział trzeba zamknąć, najbliższa porodówka jest w Gryficach lub w Świnoujściu. W obliczu zbliżających się wakacji i liczby turystów odpoczywających nad naszym morzem, to dość niepokojące wieści.

Poprosiliśmy o wyjaśnienie. Usłyszeliśmy, że oddział pracuje normalnie, w ramach umów zawartych z Narodowym Funduszem Zdrowia, ale przyznano, że problem zagwarantowania wymaganej przepisami kadry, znany w wielu miastach w Polsce, nie omija także kamieńskiego szpitala.

Jeśli w przyszłości zaistnieje u nas bezpośrednie ryzyko dla zapewnienia niezbędnej obsady, a co za tym idzie funkcjonowania oddziału, to – mając na uwadze odpowiedzialność za nasze pacjentki – być może będziemy musieli zmierzyć się z trudnymi decyzjami – zaznacza Anna Szewczuk-Łebska, rzecznik prasowy EMC Instytut Medyczny SA.

– Gdyby tak się kiedyś stało, to w odpowiednim czasie zakomunikujemy taki fakt, a cały proces zostanie przeprowadzony przy udziale właściwych instytucji, tj. Urzędu Wojewódzkiego i Narodowego Funduszu Zdrowia, co zagwarantuje, że opieka nad ciężarnymi w powiecie będzie utrzymana na odpowiednim poziomie. Do utrzymania pracy oddziału położniczego w Kamieniu Pomorskim potrzeba minimum dwóch lekarzy specjalistów oraz lekarzy dyżurujących w dni powszednie i wolne od pracy. Jednak w razie jakiejkolwiek sytuacji losowej, jak np. choroba lekarza, taka obsada jest niewystarczająca i oddział przestaje spełniać podstawowe wymagania.

– W ostatnim czasie wypowiedzenie złożyło dwóch ginekologów, a jeden wprawdzie nie wypowiedział umowy, ale przestał dyżurować – dodaje Szewczuk-Łebska.- Cały czas jednak spełniamy wymagania i dokładamy starań, aby ten stan utrzymywać.

Niełatwo do pracy znaleźć także pielęgniarki i położne. To ogromny problem w całym regionie.

– Docierają do nas sygnały ze szpitali o trudnościach w ustalaniu grafików pracy pielęgniarek z uwagi na braki kadrowe. I to się dzieje jeszcze przed sezonem urlopowym. – mówi Bogusława Reszko-Szydłowska z Zarządu Regionu Zachodniopomorskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.

– Widać nerwowość wśród ekip zarządzających szpitalami. Są miejsca, gdzie personel dogaduje się, co do dodatkowych dyżurów, ale są placówki, w których do tego pielęgniarki i położne się wręcz zmusza, bo w przeciwnym razie oddziały nie mogłyby funkcjonować. Jesteśmy przerażone, bo dziś to my – pielęgniarki i położne stajemy się pacjentkami. Dziś średnia wieku w naszej grupie zawodowej to ponad 53 lata. Jesteśmy coraz starsze i jest nas coraz mniej. Jeśli chodzi tylko o położne, sytuacja jest jeszcze bardziej dramatyczna. Położnych jest znacznie mniej niż pielęgniarek. Od lat mówimy, że dojdzie do załamania systemu ochrony zdrowia. Nie z uwagi na brak lekarzy, ale pielęgniarek i położnych właśnie. To chyba już zaczyna się dziać.

GS24.pl