W czwartkowy wieczór w pobliżu Skoszewa (gmina Wolin) doszło do groźnego pożaru jednej z turbin wiatrowych należących do firmy Vestas. Ogień objął górną część konstrukcji — gondolę oraz łopaty — a płomienie były widoczne z dużej odległości, rozświetlając niebo nad drogą wojewódzką nr 111.

Na miejsce zadysponowano zastępy straży pożarnej z Wolina, Skoszewa oraz Państwową Straż Pożarną, które po przybyciu wyznaczyły szeroką strefę bezpieczeństwa, odgradzając teren przed dostępem osób postronnych. Jak podkreślają strażacy, pożary turbin wiatrowych należą do jednych z najbardziej niebezpiecznych — nie tylko ze względu na wysokość konstrukcji, ale także na ryzyko spadania płonących elementów na znaczny dystans.

Ze względów technicznych gaszenie takiej turbiny jest praktycznie niemożliwe. Straż nie dysponuje sprzętem, który pozwoliłby na dotarcie na wysokość kilkudziesięciu metrów, dlatego działania ograniczają się do zabezpieczenia miejsca i monitorowania rozwoju sytuacji. Ogień musi w takich przypadkach wypalić się samoistnie, a praca służb polega na niedopuszczeniu do zagrożenia dla mieszkańców, kierowców oraz pobliskich zabudowań.

Jak wynika z lokalnych doniesień, w momencie zdarzenia żaden z pracowników nie przebywał w pobliżu turbiny. Nie ma informacji o osobach poszkodowanych. Na miejscu pracuje również obsługa techniczna odpowiedzialna za farmę wiatrową. Przyczyny pożaru nie są jeszcze znane. W podobnych przypadkach najczęściej wskazuje się na awarie instalacji elektrycznej, przegrzanie systemów, zapłon oleju hydraulicznego lub uszkodzenia mechaniczne. Wyjaśnieniem zajmą się specjaliści odpowiedzialni za eksploatację oraz służby nadzorujące bezpieczeństwo instalacji.

To kolejne zdarzenie pokazujące, jak trudne operacyjnie są pożary turbin wiatrowych — podobne sytuacje w innych częściach kraju również kończyły się jedynie zabezpieczeniem terenu, bez możliwości podjęcia efektywnych działań gaśniczych. Teren wokół turbiny pozostanie zabezpieczony do czasu całkowitego wygaszenia ognia i oceny stabilności uszkodzonej konstrukcji.

Całość groziła wybuchem!

Strażacy oraz Policja ustanowili 1000 – metrową strefę, w której nikt nie mógł przebywać. Wszystko w związku z faktem, iż obiekt znajdował się pod napięciem 14000 Volt, a z płonącego obiektu ogień mógł wylatywać na odległość kilometra. Farma została odłączona zdalnie.