Rząd pochwalił się pierwszym w historii projektem budżetu, w którym nie zaplanowano wystąpienia deficytu. W projekcie ustawy budżetowej na 2020 r. ani w jej uzasadnieniu nie ma jednak wyborczej obietnicy – tj. punktu pt. „wypłata trzynastej emerytury”. Premier Morawiecki i inni czołowi politycy PiS obiecują jednak, że wprowadzą rozwiązanie, jeśli partia wygra wybory. 

Wypłata dodatkowego oświadczania oznaczałaby dla finansów publicznych dodatkowy koszt w wysokości 10 mld zł. To, że w budżecie udało się zbilansować wydatki z dochodami, rząd „zawdzięcza” przede wszystkim jednorazowym wpływom, których łączna wartość w przyszłym roku ma przekroczyć 17 mld zł. W wyliczeniach uwzględniono też wyższe wpływy ze składek na ZUS od najlepiej zarabiających. Chodzi o likwidację limitu dochodów w wysokości 30-krotności średniej pensji, powyżej którego dziś nie płaci się składek – ma to zwiększyć wpływy z nich o 7,4 mld zł (netto to 5,2 mld zł). Budżet 2020 r. ma być zrównoważony również dzięki poprawie ściągalności podatków i wpływom z przekształcenia OFE w IKE. Dodatkowy zastrzyk gotówki zapewni wyższa akcyza na papierosy i alkohol – jej podniesienie o 3 proc. da 1,1 mld zł.

źródło:
Dziennik Gazeta Prawna