Połamane i zniszczone kamienne nagrobki, uszkodzone żeliwne krzyże wrzucone w chaszcze – taki obraz zostawili po sobie pracownicy golczewskiego Zakładu Usług Publicznych na cmentarzu w Kozielicach. Jak mówi kierownik Marcin Stępień, nikt nie zrobił niczego specjalnie, odmiennego zdania jest dyrektor Grzegorz Kurka, który całe zajście określa mianem skandalu.

Cmentarz Komunalny w Kozielicach to miejsce pochówku obecnych mieszkańców, jest to także zabytek wpisany do gminnej ewidencji zabytków gminy Golczewo. Niespełna dwa lata temu, odwiedzaliśmy to miejsce razem z Grzegorzem Kurką. Dyrektor Muzeum podkreślał, że do przywrócenia blasku wystarczy oczyszczenie z chaszczy. Na cmentarzu znajdują się pochówki, które były wykonywane w drugiej połowie XIX wieku i trwały do czasów wojny. Łącznie mogło zostać tam pochowanych kilkaset osób z Kozielic, Wysokiej Kamieńskiej i okolicznych wiosek.

– Choć wymaga to sporo pracy, jednak cmentarz jest przepiękny. Szkoda, żeby takie miejsce z tak piękną sztuką funeralną niszczało – podkreślał Kurka.

Minęły dwa lata, a z zabytkową częścią cmentarza nie wydarzyło się nic. Aż tu nagle około trzy tygodnie temu, na miejscu pojawił się ciężki sprzęt, który przeorał zabytkowe pozostałości nekropolii.

Wszystkie nagrobki i krzyże żeliwne zostały zrzucone i połamane. Rozumiem, że można porządkować, ale po pierwsze musi być stosowna zgoda. Konserwator Ewa Stanecka poprosiła mnie o ocenienie sytuacji. Tej zgody oczywiście nie było. To wszystko wygląda paskudnie, bez względu na to czy to poniemieckie, muzułmańskie, radzieckie to pewnych rzeczy się jednak nie robi. To nie ma znaczenia, czy groby „stoją czy leżą” kiedy znajdują się pod ziemią znajdują się szczątki ludzkie – zaznacza Kurka.

Po naszej interwencji na miejscu pojawił się kierownik Zakładu Usług Publicznych. Marcin Stępień tłumaczył, że jego pracownicy zwyczajnie chcieli uporządkować teren.

Nasze prace polegały na tym, żeby przed cmentarzem uporządkować teren. Z tego co ja kojarzę, tutaj nie było żadnych „stojących” krzyży bo to wszystko leżało. Nie było naszą złą wolą niszczenie czegokolwiek, faktycznie koparka przyjechała, ale po prostu zdecydowaliśmy się na przesunięcie tego wszystkiego co leżało luźno. Nikt nie miał złej woli, żeby robić jakąś dewastację. Celowo tego nie zrobiliśmy, po prostu robiliśmy pracę porządkowe przy cmentarzu – dodaje.