Kobiety w ciąży pracujące na podstawie umowy na zastępstwo lub zatrudnione w firmie do 10 osób będą mogły stracić pracę, jeśli w życie weszłyby założenia nowego Kodeksu Pracy. Projekt uderza też w pracowników na urlopie na żądanie i zwolnieniu chorobowym, a także zatrudnionych na podstawie sezonowej, dorywczej lub nieetatowej umowy.

Za projekt, o którym poinformował „Dziennik Gazeta Prawna”, odpowiedzialna jest Komisja Kodyfikacyjna Prawa Pracy. Zakłada on, że pracowników trzeba poinformować przez decyzją o zwolnieniu i wymaga rozmowy z zatrudnioną osobą, jeśli wypowiedzenie umowy następuje z przyczyn dotyczących pracownika. Według założeń taka rozmowa miałaby umożliwić pracownikowi przekonanie pracodawcy do pozostawienia jej na posadzie. Zasady nie dotyczą firm zatrudniających do 10 osób.

Pracownicy będący na urlopie na żądanie lub zwolnieniu chorobowym nie będą chronieni nowymi przepisami przez 30 dni. Ma to ukrócić sytuacje, w których osoby przeczuwające zwolnienie znikają z firmy na długim chorobowym. Po 30 dniach ochrona – czyli proces polegający na powiadomieniu o planach zwolnienia i konieczności odbycia rozmowy – zostaje przywrócona.

Zasada ochrony nie obowiązuje w projekcie również w przypadkach umowy na okres kadencji oraz na zastępstwo. Oznacza to, że na podstawie zasad projektu Kodeks pracy Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Pracy będzie można również zwolnić kobiety w ciąży lub osoby w wieku przedemerytalnym. Ochrona kobiet w ciąży nie dotyczy też kobiet w ciąży w firmach do 10 osób – zwolnienie będzie mogło nastąpić jednak wyłącznie za zgodą Państwowej Inspekcji Pracy.

To poważne odejście od dotychczasowych zasad. Zgodnie z artykułem 177 obowiązującego Kodeksem pracy „Pracodawca nie może wypowiedzieć ani rozwiązać umowy o pracę w okresie ciąży, a także w okresie urlopu macierzyńskiego pracownicy, chyba że zachodzą przyczyny uzasadniające rozwiązanie umowy bez wypowiedzenia z jej winy i reprezentująca pracownicę zakładowa organizacja związkowa wyraziła zgodę na rozwiązanie umowy”.