To już nie kampania wyborcza, a pęd do władzy! Niektórzy z międzyzdrojskich radnych, w trakcie czwartkowej sesji (30.08) bez jakichkolwiek ogródek pokazali, że szykują się do przejęcia władzy. Radny Mateusz Bobek, w „trosce o następcę” Leszka Dorosza poszedł tak daleko, że chciał wezwać ustępującego Burmistrza do wstrzymania się od wykonywania swoich czynności!

Czwartkowa sesja, odbywająca się siedem tygodni przed wyborami samorządowymi miała mieć raczej spokojny charakter. Choć kamera była na sali, to już raczej wszyscy przyjęli do wiadomości decyzję Leszka Dorosza o nieubieganie się o reelekcję. Walka z Burmistrzem, który swoją przyszłość zaplanował związać z zupełnie inną częścią Polski wydawała się być pozbawiona sensu. Tyle w teorii.

Zaczęło się niewinnie. Radna Iwona Czyż, która według naszych, nieoficjalnych informacji ma być kandydatką na burmistrza Międzyzdrojów jednego z zarejestrowanych komitetów, zwróciła się do Leszka Dorosza o wycofanie części uchwał dotyczących dzierżaw i sprzedaży nieruchomości. – Te decyzje powinny być podejmowane przez kolejną Radę – argumentowała.

Ustępujący Burmistrz, z pokorą przyjął decyzję większości rady. Sam zresztą kilkanaście minut później zaproponował wycofanie projektu uchwały, określającego wysokość przyszłorocznych podatków. – Myślę, że powinniśmy dać szansę nowej radzie wybranej za 7 tygodni o tym co będzie się działo z podatkami – zaznaczył Dorosz.

„Z troską o następców” – ubezwłasnowolnić Burmistrza

To jednak nie było wszystko, do czego tego dnia posunęli się radni. O krok dalej od radnej Iwony Czyż wystąpił inny z radnych, także według naszych informacji planujący walkę o fotel burmistrza Międzyzdrojów.

Miałbym taki apel, który chciałbym żebyśmy przegłosowali, aby Pan Burmistrz wstrzymał się od swoich ustawowych kompetencji. Też nie dawał dzierżaw do trzech lat i krótszych, aby swojemu następcy zostawić czyste konto – stwierdził z troską Mateusz Bobek.

Takie stanowisko spotkało się ze stanowczą reakcją Leszka Dorosza. – Nie potrafiłem do tej pory i się nie nauczę pracować i robić cokolwiek na pół gwizdka. Ironizując powiem, że trudno byłoby mi konsultować za każdym razem z każdym z radnych czy jakieś działanie, które wykonuje wykracza poza zaproponowany „apel”, czy mam coś w danym momencie robić czy też nie. Apel, apelem a pracować trzeba. Rada czasem zatraca zdrowy rozsądek patrząc na kalendarz, w tym wypadku kalendarz wyborczy – mówi w rozmowie z naszą redakcją kwitując całą sprawę Burmistrz Międzyzdrojów.

Moi koledzy doskonale wiedzą, że taka forma wymaga pisemnego wniosku do przewodniczącego Rady Miejskiej. Oprócz emocjonalnych wystąpień, nic takiego nie wpłynęło. Dziwi fakt, że doświadczeni samorządowcy, czy kolega Mateusz nie był w stanie przygotować politycznej akcji zgodnie z procedurami statutowymi – mówi w rozmowie z naszą redakcją jeden z radnych.